W el Retiro rowniez pracowali podroznicy, ktorzy w ktoryms momencie postanowili sie zatrzymac. Byl Irlandczyk Shanon, co tydzien nowa dziewczyna. Byla Kanadyjka Cristal, upajajaca sie restauracyjnym DJ-owaniem z Ipoda. Byla 22 letnia Norwezka Ingwil, regularnie na space cookies. Byla 31 letnia Szwajcarka Karin, ktora marijuany nie palila. Historia kazdej z tych osob jest ciekawa, ja najlepiej poznalem wlasnie historie Karin. Z poczatku bardzo uporzadkowana. Liceum, studia-finanse, praca. Praca 12-14 godzin dziennie. W wieku 27 lat zostala jednym z glownych menadzerow w duzej korporacji. Najmlodsza i do tego jedyna w histori kobieta na tym stanowisku. Prywatnie pierwszy chlopak przez 2, drugi 3, a ostatni 6 lat. W koncu jednak cos zaczelo pekac. Chlopak uzaleznil sie od kokainy, a praca, mimo astronomicznych dochodow, nie cieszyla. Uzbierala pieniadze na dom, ale nie bylo z kim mieszkac. W wieku 29 lat zostawila wszystko i ruszyla w 11 miesieczna podroz po Ameryce Poludniowej. Teraz, od 5 miesiecy, finansistka ze Szwajcarii pracuje w el Retiro za barem. Osiem godzin dziennie, za godzine ok 0,60 USD (czyli centow!), wyzywienie i zakwaterowanie w domku z palmowym dachem. W dniach wolnych (raz w tygodniu) moze poczytac w hamaku ksiazke, poplywac tratwa po rzece, tudziez przejsc sie nad wodospad. Jest szczesliwa, kiedys wroci, ale pospiechu nie ma. Kobieta z krainy zegarkow mieszka w kraju, w ktorym jest godzina albo siodma albo osma, a jak sie powie ze jest 7.43 to sie na ciebie patrza jak na wariata.
W Lanquin nie siedi sie jednak tylko w Hostelu.
Widzialem Grotas de Lanquin i Semuc Champey. Ogolnie zdjecia z tego okresu tutaj.
Wczoraj przyjechalem do Antiguy. Spotkalem sie tu znowu z Liora, Revital i Idanem. –byli w Belize, ale ze bylo drogo, to postanowili odwiedzic mnie tutaj. To jest 24 godziny jazdy autokarem, a oni byli tu wczesniej przez 2 tygodnie... Mieszkamy w Izraelskim hostelu „Place to stay”. Mieszka tu okolo 25 Izraelczykow, ja i jeden Niemiec. Mimo wszystko jest mala choinka, specjalnie dla naszej dwojki chyba, zeby swiety mikolaj mogl trafic (to odpowiedz na komentarze niektorych czytelnikow :-) ). Jutro idziemy na wulkan Pacaya, a pozniej do San Pedro. Tam swieta i sylwester, o ile uda sie zapisac na kurs hiszpanskiego. Jak to jest, ze w Polsce jest ponad piec razy wiecej ludzi niz w Izraelu, a Polke w podrozy spotkalem dotychczas jedna (jesli chodzi o backpackersow, turystow z Polski slyszalem na ulicach jescze kilka razy) ?
7 komentarzy:
Ale tam pieknie!!!I coraz ciekawiej i ladniej piszesz!Lampki odnalezione.Dzisiaj Twój brat kończy 30 lat!!!I LOVE YOU-MOTHER
ps zawsze marzylam zeby mieszkac w takim domku...
Coraz ciekawiej i ladniej piszesz i coraz ladniejsze zdjecia! Mistrzowski jest ten blog!!!
Obejrzałam zdjęcia, jestem pod wrażeniem - niesamowite miejsce!Dom i restauracja cudne.Świtnie piszesz,Twój brat ma rację,że coraz ładniej (błędami się nie przejmuj i już,nie mają znaczenia wobec jakości relacji)
Masz szczęście, że możesz tam być, zoabczyć to wszystko i doświadczyć.Korzystaj z tego ile się da.
Bardzo się cieszę,że mogę Ci trochę towarzyszyć i oglądać zdjęcia - to dzięki Twojej Cudownej Mamie:)
Pozdrowienia - Scoiatolo
chłopie! ale ty masz kończyny! bez końca wręcz, można by rzec.
dlatego lampki mogl tak wysoko schowac;)
Co to za "nowy kolega Pabla", ten/to na drzewie?!Piekne zdjecia, zazdraszczam ile wlezie. Elwira
Szczerze mówiąc to do dziś nie wiem, ale chyba się nieźle dogadywali. RZadko ktoś to czyta w dzisiejszych dniach... ;)
Prześlij komentarz