No i stalo sie. Opuscilem moja karaibska plaze, a kilka godzin pozniej rowniez Meksyk. Najpierw, 22.30 bus z Tulum do Chetumal. W Chetumalu upojna drzemka na dworcu w godzinach 2.30-5.50 a pozniej kolejny autokar do Flores. Nastawilem dwa budziki. Dzwonily kazdy 2 razy po minucie (na Nokii to widac, ze dzwonila) ale nie wzruszylo to specjalnie ani mnie, ani Pabla. Na szczescie wzruszylo to pana z ochrony i na 10 minut przed odjazdem mnie obudzil. Z takim snem, nic dziwnego ze mnie okradaja...
Wehikul nie az tak dobry jak Meksykanskie ADO i OCC (naprawde sa super) ale za to 9-godzinna podroz przez 3 kraje kosztowala ok 26 USD. Przednia szyba (tak jak zreszta i kilka bocznych) autokaru Linea Dorada byly pekniete, nawiew dzialal tylko jak sie szybko jechalo, a jak na zewnatrz padalo to i w srodku troszke. Moglo byc gorzej. Podobno zreszta teraz ma juz byc co raz gorzej, niedlugo zaczne pewnie podroze tak zwanymi chicken busami.
Na granicy Belize-Guatemala autokar przechodzil sanitarne mycie, a ja odbylem krotka pogadanke z niejakim Michealem. Michael jest synem angielskiego zolnierza i Belizanki. Pracuje teraz w prywatnej guatemalskiej szkole dla trudnej mlodziezy. Uczy w liceum...wszystkich przedmiotow. Jak sie dowiedzial, ze jestem z Polski to sie ucieszyl, gdyz jeden z jego ´idoli´ pochodzi znad Wisly. Zastanawialem sie kto to moze byc. Niesmialo przychodzil mi do glowy papiez czy Lech Walesa, bo oni sa zazwyczja najbardziej znani. A tu niespodzianka. Super Mario, czyli Mariusz Pudzian Pudzianowski. Oj tak, w szkole w Guatemala City Pudziana znaja i kochaja go wszyscy. Przez rzeke w trakcie naszej rozmowy przejechalo tez kilka autobusow z dziecmi. Michael wytlumaczyl mi, ze mieszkaja w Guatemali, ale do szkoly chodza w Belize. Podobno szkolnictwo Belizejskie a Gwatemalskie to niebo a ziemia.
Ogolnie nie-zostanie (razem czy osobno?) w Belize nawet na jedna noc bylo dosc trudna decyzja. Podobno jest drogo i troche niebezpiecznie, ale mimo wszystko chec poznania jest duza. Z punktu widzenia peknietego okna Linea Dorada moge tylko powiedziec, ze w Belize sie ludzia nie przelewa. Po odwiedzeniu takich anglojezycznych krajow jak Australia, Anglia i Ameryka ogladanie bardzo biednej okolicy, a zarazem znakow i szyldow po angielsku bylo jakies nienaturalne.
Tego typu wyrzeczen bedzie jeszcze duzo i to o wiele trudniejszych. Z jednej strony rok podrozy to dlugo, ale z drugiej zdecydowanie za malo zeby w jakikolwiek sposob poznac wszystkie kraje, przez ktore bede przejezdzal. Spotkalem juz wiele osob, ktore rok poswiecaja na Ameryke Centralna. To akurat, w moim odczuciu, lekka przesada (i empirycznie moge stwierdzic, ze sprowadza sie najczesciej do palenia jointow w kolejnych hostelach), ale juz rok w Ameryce Centralnej i Poludniowej moge zrozumiec doskonale.
Teraz jestesmy z Pablem we Flores. Jutro o 2.59 (powaznie, tak jest napisane na bilecie, nie o 3 albo o 2.58) mamy czekac przed schroniskiem i ruszam zwiedzac majowe ruiny w Tikal. Podobno niesamowite. Ja musze sie wyspac, a jak z Pablem to nie wiem, spal twardo wiekszosc drogi.Ogolnie nie-zostanie (razem czy osobno?) w Belize nawet na jedna noc bylo dosc trudna decyzja. Podobno jest drogo i troche niebezpiecznie, ale mimo wszystko chec poznania jest duza. Z punktu widzenia peknietego okna Linea Dorada moge tylko powiedziec, ze w Belize sie ludzia nie przelewa. Po odwiedzeniu takich anglojezycznych krajow jak Australia, Anglia i Ameryka ogladanie bardzo biednej okolicy, a zarazem znakow i szyldow po angielsku bylo jakies nienaturalne.
Tego typu wyrzeczen bedzie jeszcze duzo i to o wiele trudniejszych. Z jednej strony rok podrozy to dlugo, ale z drugiej zdecydowanie za malo zeby w jakikolwiek sposob poznac wszystkie kraje, przez ktore bede przejezdzal. Spotkalem juz wiele osob, ktore rok poswiecaja na Ameryke Centralna. To akurat, w moim odczuciu, lekka przesada (i empirycznie moge stwierdzic, ze sprowadza sie najczesciej do palenia jointow w kolejnych hostelach), ale juz rok w Ameryce Centralnej i Poludniowej moge zrozumiec doskonale.
Granica Belize-Gwatemala, tu dezynfekuje sie (chyba tak to mozna nazwac) pojazdy
Ta sama granica, na przeciwko ¨myjni¨
Michael z Pablem
5 komentarzy:
Relację dzisiejszą jak i poprzednie czytałam z uśmiechem od ucha do ucha, jesteś nie tylko WIELKI i DZIELNY ale też DOWCIPNY (bez brzydkich skojarzeń) i myślę, że to rodzinne - gratuluję Pani Magdo :))
Trzymaj się!!!
Joanna
Drugi syn tez podobno rewelacja, gratulacje Pani Magdo raz jeszcze!
Bardzo mi sie podoba to ostatnie zdjecie na dole, bo ma jakas taka europejska aure. No ale ta myjnia tez swietna.
Pozdrawia Mo Peaks.
Franq.
Niepisanie,niespanie piszemy razem-tak jak NIEOBUDZENIESIENABUDZIK:) ale sie usmiałam:)czekam na kolejne relacje,szczególnie zdjęć granic! powodzenia
Dobrze, że zamieściłeś zdjęcie PUDZIA, bo miałbym problem.
Nie chcę się czepiać za bardzo ale trochę muszę. W końcu długo będziesz poza krajem. Końcówka -om występuje w języku polskim. LUDZIOM!!!
A może to sprawa polityczna... zbyt często słyszałeś na własne uszy w Kraju jak ludzie publicznie wywyższeni mówią. Może nie darzysz ich zbytniom sympatiom i "ludzią" jest demonstracjom
człowieku men szacun wielki. chyba sie zainspiruje...
Prześlij komentarz