czwartek, 29 listopada 2007

Wspolczynnik wysokosci wzgledem szerokosci majowych schodow

Spalem na Campingu Mayabell. Unikalne doswiadczenie w moim krotkim podrozniczym zyciu. Daszek z palmowych lisci, a pod nim moj hamak i moskitiera. Scian bocznych brak. Wspiera nas spiwor 800g (min 5 max 18 stopni C)- mosquity nie mialy szans.
Pod sasiednim daszkiem mieszkal jakis Juan Muzykant. Gral na gitarze i podspiewywal. Spiewal jak jego zycie bylo puste, jak potem poznal dziewczyne, jak im bylo dobrze razem. Pozniej go niestety zostawila i jego zycie bez niej bylo okropne. Szlo mu calkiem niezle, wiec bylo milo. Po zaspiewaniu tej piosenki raz, zaspiewal drugi... i trzeci i czwarty. Zastanawiam sie czy w jego zyciu bylo tyle kobiet (przed ktorymi bylo mu pusto, z ktorymi bylo mu dobrze, a po ktorych bylo mu zle), czy chodzilo caly czas o jedna i tylko chial sobie te cala historie utrwalic. W barze, jak opowiedzialem parze szwedow o moim nocnym zdarzeniu, to mi postawili dwa piwa. Pana Jorga tez zreszta okradli w Meksyku. Zabrali mu 5 dolarow z kieszeni...
Ruiny w Palenque naprawde robia wrazenie, przynajmniej na mnie. Nie sa najwieksze w Meksyku czy tez jakos najlepiej zachowane. Sa za to w najprawdziwszej dzungli. Dochodzi sie do nich po przygotowanej sciezce, ale mimo wszystko przez dzungle. 1500 lat temu taki sobie Maj czy jakis inny podroznik wchodzil do gestego lasu, wokol malpy, jaguary i co tam jeszcze zamieszkiwalo dzungle (wydaje mi sie ze mogly byc to rowniez mrowkojady). Maj wspinal sie do gory by po niedlugim czasie znalezc sie na slonecznej polanie otoczonej przez wielkie kamienne palace, obserwatoria i grobowce. W tym czasie nasi Slowianie...


Kolejne blyskotliwe spostrzezenie to podejscie Meksykanczykow (i chyba innych krajow na poludnie stad) do zabytkow archeologicznych. Mozna wchodzic praktycznie wszedzie, nikt cie nie kontroluje. Jakby ktos chcial to pewnie by mogl wziac sobie Majowy kamien albo napisac na prastarej krypcie sprayem 'me (serduszko) Esmeralda'.
Konkluzja ostateczna zas dotyczy schodow. Majowie robili naprawde strome schody.



W Autobusie do San Kristobal nie zmruzylem oka, a kazdemu podejrzanie wygladajacemu Meksykaninowi mialem ochote w morde dac . Zwlaszcza gdy sie usmiechal, tak zapobiegawczo. Wiem, ze to okropne, ale pewnie jeszcze troche czasu minie zanim sam zaczne sie czesciej usmiechac. Tyle pieknych miejsc, a ja z ta malym aparatem, ktory rozladowal sie w polowie zwiedzania ruin.
Z drugiej jednak strony padalo sporo deszczu, ale ze aparat waterproof to i tak bylem nie do zatrzymania (dopuki starczylo baterii)!

16 komentarzy:

Józefinka pisze...

Panie Franku, dobrze, ze Panu rąk nie wykręcili, może Pan przytulić Pabla i juz lepiej prawda, rzeczy materialne do zdobycia, zdrowie i życie jedno-Klara

Anonimowy pisze...

Ja jestem takim gosciem co spiewa cale zycie piosenke o tej jednej, o ktorej nie mozna zapomniec chociaz bardzo sie chce. Zycie.

Anonimowy pisze...

FRANQ/
CZYTAM CIĘ OD KILKU DNI( WIEM OD SIOSTRY, ONA OD JANDY) I POZA PODZIWEM ŚLĘ CI Z MROŹNEJ POLSKI ZYCZENIA POWODZENIA!
NIE TRAĆ WIARY, MOŻE JAKIES DOBRE ANIOŁY SPRAWIĄ, ŻE SPRZET SIĘ ZNAJDZIE...I ZACZNIJ SIE UŚMIECHAĆ:)
MONIQUE

Anonimowy pisze...

a ten twoj grajek muzykant, to może po prostu marynarz. Miesiąc na morzu, tydzień na lądzie, miesiąc na morzu...
na morzu rzeczywiście trochę pusto i samotnie
... a w każdym porcie inna dziewczyna :)
- Twoja mała przystań

gosia pisze...

mrówkojady były na pewno :)

wuj pisze...

Majowie 1500 lat temu nie musieli wchodzić do dzungli zeby się dostać do słonecznych polan z budowlami. Mieli swietnie rozwinietą sieć dróg (1,5-2 metrow szerokosci). Nasi przodkowie w tym czasie chyba już przywedrowali nad Wisłe (powiem wiecej- nad Labe) i karczowali na potege lasy. Ale nie za duzo, zeby moc sie troche schowac przed Hunami... czy przed_kim_tam_trzeba_bylo_sie_chowac.

Nie bij nikogo - bo zycie towarzyskie Pabla ucierpi na tym!!!

Anonimowy pisze...

Panie Franku, podoba mi sie ten blog i mojej zonie tez, bo sie tego i owego mozna dowiedziec z historii kultury.

Anonimowy pisze...

Witaj Podróżniku,bardzo mi się podoba to że piszesz i jak piszesz.Dotychczas trzymałam kciuki za Ciebie bardziej anonimowo,czasem pytając tylko Twoją Mamę (jak ja Ci Jej zazdroszczę :))czy u Ciebie wszystko ok.
Największe wrażenie zrobiłeś na mnie tym, że wyruszyłeś tylko w towarzystwie Pablo.
Uważaj tam na siebie i trzymaj się!
Scoiatolo

Anonimowy pisze...

moze ty tez sprobuj pospiewac?albo wierszem poprzemawiac nocami,wszyscy wiemy jak ci to pieknie wychodzi;p!a do spiewania proponuje " i wtedy przyszeeedl maj..".A.

Anonimowy pisze...

codziennie tu zagladam...,czyta sie cudnie, pt.:przygodo ahoj ! Podziwiam !Jestes dzielny !Zycze poprawy nastroju,zobaczysz spotkasz jescze WIELU dobrych ludzi !

Anonimowy pisze...

ja tez zawsze czytam tylko nie zawsze sie odzywam

Anonimowy pisze...

Pozdrowienia dla Ciebie i Pablo!!!
Relacje z podrozy sa cudne. Ach... tez bym tak wolna byc chciala....

Anonimowy pisze...

Miło że odwiedziłeś moich przodków, a budowanie stromych schodów zostało nam do dzisiaj, jeśli pamiętasz poprzednie schody w moim garażodomu, były prawie jak drabina :)

To jak ty do nas piszesz, skoro straciłeś tamte rzeczy ??? :(

Franek pisze...

Szanowny Panie Mateoli.
Bardzo sie ciesze, ze wraz z malzonka sledza panstwo przebieg mojej odyseji. Nie zawsze mam wszystkie informacje, ale wtedy z pomoca przychodza mi dobrzy ludzie na ktorych bardzo licze (tu pisze bez zadnej ironi!). Mam szczera nadzieje ze na tym publiczno-wirtualnym forum stworzy sie swoista intelektualna platforma wymiany doswiadczen i informacji.
Z wyrazami Szacunku
Franciszek M. Przeradzki

ps.Sznaowny Panie Majewski. Panskie schody rzeczywiscie nie ustepuja schodom przodkow. pisze to z Kafejek internetowych, ktorych w Meksyku na szczescie nie brak!
Pozdrawiam serdecznie Pana i Bobka-mojego bylego sublokatora

Anonimowy pisze...

żeby tylko w innych miejscach tych kafejek nie było brak...czytanie tych relacji wciaga na maksa!!!

Anonimowy pisze...

Kolego Pabla!

Po tych przeżyciach powiedzenie:"a potem zaczęły sie schody" ...nabiera głębszego i boleśniejszego znaczenia.

Kocham- mama czyli koleżanka Pablowej