poniedziałek, 25 lutego 2008

Niedziela w La Paz

Dotarlem do La Paz. Nie bylo latwo (dwukrotne obrzyganie mnie przez mala dziewczynka w autokarze itp.) ale za to jakie powitanie! Spie pod najprawdziwsza koldra. Tak, tak, zadne koce czy przescieradla tylko prawdziwa koldra. Jesli ktos nie rozumie jak duze jest to wydazenie, to zaznacze, ze jest to absolutnie pierwsza koldra od wyjazdu z Polski...
La Paz lezy na zboczach doliny na wysokosci ponad 3600m. W zwiazku z tym, jego piesze zwiedzanie, niezaleznie od widokow, zapiera dech w piersiach. Nie ma lekko. Wycieczke zaczalem od Stadionu. Wszedlem, bylo otwarte. Stadion wielki i pusty, tylko plastikowa torba tanczyla na trybunach. Niestety, gdy postanowilem stadion opuscic okazalo sie, ze juz nie jest otwarty. Czekajac na dozorce poznalem starsza, zgarbiona pania o bardzo krzywym kregoslupie i tradycyjna indianke o wieku nieodgadnionym. Wyobraznia podpowiada, ze zyja na terenie stadionu od wielu lat. Po kilkunastu minutach dozorca wyszedl z toalety i wypuscil mnie na Boliwijskie ulice. Dalej byl park, place, pomniki itp. Po drodze Lunch w Chifie (chinska restauracja), 6 zl. Wiecej nie ma co gadac, lepiej obejrzec relacje zdjeciowa.



Jutro jade na wycieczke rowerowa, 80km downhill...

ps. Widzialem koszulke Nie musze sie dobrze bawic, zeby sie napic

7 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pablo w tym Paz ma duzo potencjalnych kumpli jak widac.

80 downhill? A co z UPHILL???
W podpisach zdjec jest jakias wpadka na o kreskowane, ale nie pamietam jaka.
Czar zdjec czarno-bialych. Jedno takie z przystankiem przypomina troche Warszawe.

Anonimowy pisze...

dwoch (o z kreska)
i zaraz potem

sam na hustawce (nie ch)

Franek pisze...

Poprawione, dwoch to rzeczywiscie wstyd, zmeczony bylem... uphill samochodem, nie przesadzajmy z ta sportowoscia.
dziekuje za czujne oko

Anonimowy pisze...

SWIETNE zdjecia :) szkoda ze panorama czarnobiala bo nie widac glebi, ale z drugiej strony ma cos pieknego to zdjecie w sobie ;)

Anonimowy pisze...

Piekne zdjecia, piekne zdjecia: lepiej napisz jak pomagales 'Fryzjerowi' ustawic 41 meczow Arki Gdynia...mateo.

Anonimowy pisze...

pewnie juz za pozno, ale jesli Ci sie nadarzy okazja to kup mi taka koszulke :D

Anonimowy pisze...

Franek,
Opisuj i fotografuj swiat tak sympatycznie jak najdluzej,bo wiaterek twej przygody jest relaxem
dla zmeczonych mozgow.
Jak bedziesz "fruwal"przez Bkk daj
nam znac.Ernest (tato)zna nasz adres i tel.