wtorek, 21 czerwca 2011

Szukanie dziury w calym

Jestem w Cordobie od niedzieli. Nie widziałem ani jednego miejsca, które powinno interesować turyste. Widziałem za to dom pani Nidii Aguero (tylko od zewnątrz), dwa duże centra handlowe, a w nich kilka sklepów komputerowych, klub reagge, szpital, dwie apteki, dentystę i tym podobne. 
Zaczyna sie w hostelu Tango. Prowadzi go dwóch braci, Kolumbijczyków. Ich mama, kiedy byli nastolatkami, zakochała sie w Argentyńczyku i przeprowadziła tutaj wraz z trzema synami. Jeden jest mały, dwóch prowadzi hostel. Z tych dwóch, jeden jest teraz w Szwajcari ze swoja dziewczyna z Portugali. Duzo zawilosci. 
Na straży hostelu zostal Javier, który oprocz robienia wszystkiego, uczy sie do egzaminu z historii prawa argentyńskiego. Chwila prawdy dzisiaj o 18.30. Cały hostel trzyma kciuki i sprząta po sobie, żeby Kolumbijczyk mógł się uczyć...
Dziewczyny, Javier mówi ze Polki są najładniejsze na świecie.



Niedzielny dzień upłynął pod znakiem komputera. Znalazłem centrum naprawcze, ale tego dnia jak na złość ostatecznie popsuła się ładowarka. Duzo technicznych problemow, w każdym razie komputer pewnie dopiero w Peru (za okolo miesiąc). Do tego czasu polskie znaki w stopniu ograniczonym, aczkolwiek mogą się zdarzać. Dziś na przykład do hostelu przyjechał ktoś, kto ma taka ładowarkę jak moja.
W niedziele wieczorem bylem w klubie reagge. Wyszedłem z dwoma Irlandczykami. Jeżeli istnieje coś takiego jak dyplomawany podrywacz, to tych dwoch sie kwalifikuje. Przecieralem oczy ze zdziwienia obserwujac ich efektywnosc. Mieli plany, strategie, opanowane, konkretne zagrywki. Wróciłem do domu o piątej, oni około jedenastej...
Poniedziałek rano (o ile 14 to rano) byl idealnym dniem na wizytę u Pani Nidii. To tutejsze święto flagi, obchodów specjalnych nie widziałem, ale wszystko bylo pozamykane. Długu szukałem przystanku odpowiedniego autobusus A (są od A1 do A10). Okazało sie, ze potrzebowałem po prostu "A". Znalazł się, wsiadłem  Pani Nidia była gospodynią mojego brata i jego zony podczas ich dwutygodniowego pobytu w Cordobie dwa lata temu. Mateusz powiedział, ze mam kupić kwiaty i Pani Nidii zawieźć bo jest kochana. Kwiatów nie było, Pani Nidii również (wszystko zamknięte). Spróbuje innego dnia, trase autobusu "A" mam już opanowana. 
Kiedy wróciłem do hostelu pochylam się przy łóżku żeby odłożyć aparat i nagle trzask. Nie do końca rozumiem co się stało, nic mnie nie boli ale czolo i ręce zalewa mi krew, najwyraźniej moja. Biegnę do lazienki zdobiąc hostelowy korytarz jak w porządnym horrorze. Okazało sie, ze głową rozbiłem okno (kto by pomyślał, ze w oknie jest szyba o charakterze przezroczystym?). W hostelu byla akurat mama Javiera i przerażona zabiera mnie do szpitala. Opowiada, ze dwa dni temu jej syn mial straszne turbulencje jak leciał do Europy, ze martwi sie egzaminem Javiera, a teraz martwi sie o mnie, bo jest hostelowa mama. Bardzo była kochana muszę przyznać, mi zas było niezmiernie głupio. 
W szpitalu lekarz zatamował krwotok, przykleił dwa plasterki i po sprawie. A biedny Javier, zamiast się uczyć, zmywał krew i zbierał szkło z podłogi... 
Po tych przygodach dziś udałem się do dentysty (bez związku z szyba itd). Dentysta nazywa sie Jarovsky i mial dziadka Polaka. Widzimy sie jutro o 11, w powietrzu wisi kolejna argentyńska plomba (mam jedna od trzech lat, chwale sobie). Kiedy dzwonilem do ubezpieczenia w sprawie dentysty Pani operator pyta sie mnie, w jakim kraju obecnie przebywam. W tym samym momencie, znudzony historia argentynskiego prawa, Javier chwyta za gitare i zaczyna przygrywac na gitarze coś w podobie ścieżki dźwiękowej Vicki Cristina Barcelona.
W Argentynie proszę pani - odpowiadam z muzyka Javiera w tle.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

świetnie się czyta ale już nie możesz puknąć sie w czolo tak jak dawniej.Miłuję-mother

the r-town magic report pisze...

Nidia powinna być w domu wkrótce. Ty jesteś człowieku Poeta Lugones.

olek pisze...

moze rob notatki z wojazy z irlandczykami.

Anonimowy pisze...

nie wiedziałam że podróże mogą być tak niebezpieczne;) ale jak ktoś zdolny to i szyby nie zauważy i jeszcze później to ciekawie opisze:)
pozdrawiam
dominika