czwartek, 10 stycznia 2008

Gwatemala zasadniczo pobieznie

W San Pedro proza podrozniczego zycia. Lekcje, prace domowe, jezioro, filmy. Nic szczegolnego. Zainspirowany pytaniem Pani Krystyny (tudziez Krystyny po prostu, nie wiem na ile relacje elektroniczne pozwalaja przechodzic na ty) postanowilem napisac nieco bardziej o Gwatemali.
Ja jestem niestety ignorantem i musze sie przyznac, ze zanim tu przyjechalem, o Gwatemali (jak zreszta o wiekszosci krajow Ameryki Centralnej) nie wiedzialem praktycznie nic (shame on you Franek!). Wiele osob czytajacych tego bloga ma zapewnie duzo wieksze o niej pojecie, ale chyba nie wszyscy. O historii czy wielkosci produkcji kukurydzy mozna przeczytac w ksiazkach, na stronie MSZu, CIA (tak tak, CIA to nie tylko super zepsuci szpiedzy), no i oczywiscie w niesmiertelnej Wikipedii. Ja napisze troche o tym, jaka Gwatemala jest dla mnie i jak wygladaja realia podrozowania po niej. Doswiadczonych Gwatemalskich podroznikow przepraszam, jesli cos ich tutaj razi, ale to jest Gwatemala bardzo subiektywna.

Gwatemala, Subiektywnie , jest:

1. Piekna. Nie ma co o tym dyskutowac. Peru, czy pare innych krajow, jest podobno piekniejsze ale to wcale nie znaczy, ze Gwatemala nie jest. Jest tu masa wulkanow, ktore wylaniaja sie z nikad i siegaja wysokich chmur. Sa jeziora, wodospady, cieple zrodla, jaskinie, morze, ocean (mozna surfowac nad pacyfikiem podobno), dzungle, lasy, chaszcze, miasta, miasteczka, wsie, majowie (20-kilka roznych grup), Garifuna i pelno miejsc, ktore kulturowo nie maja ze soba praktycznie nic wspolnego, a laczy je to, ze sie nazywaja Gwatemala.

2. Tania. Moj prywatny kurs hiszpanskiego na tydzien, 3h dziennie kosztowal 100 zl. Ogolnie dzienny budzet mozna zamknac bez zadnego problemu w 60 zl, a z niewielkim problemem pewnie i w 30 lub mniej. Wazne jest wtedy, zeby miec kuchnie, bo jedzenie pochlania najwiecej Quetzales. Zakwaterownie na dzien kosztuje czesto tyle co Hamburger (tudziez 2 piwa). Z tanioscia zwiazany jest fakt niskiego dochodu. Zarowno dla ludzi lokalnych jak i turystow. Ludzie ktorych poznalem np. w Lanquin pracuja w hostelu 8-10 h dziennie i po roku udaje im sie zaoszczedzic maksymalnie $1000. Tylko dlatego, ze zakwaterowanie i wyzywienie maja za darmo. Pracowac zatem mozna, ale trzeba bardzo lubic te prace i to miejsce. Slyszalem np. w mojej szkole, ze jakis czas temu pracowala u nich studentka socjologii z Polski! Ja uwazam, ze lepiej popracowac gdzies indziej jezeli chce sie zaoszczedzic pieniadze, a pozniej przyjezdzac tutaj i ew. pracowac za zakwaterowanie (ktore kosztuje od 2 do 4 dolarow). Lokalni ludzie nie maja pieniedzy, wiec nie zaplaca wiele za kursy jezykow. Na ulicach mozna sprzedawac koraliki, ale konkuruje sie z dziesiatkami gwatemalczykow.

3.Transportowo ciekawa. To podobno dopiero preludium przed Ameryka Poludniowa, ale na mnie robi olbrzymie wrazenie. Podrozuje sie Chicken busami (o tym juz pisalem), Colectivo (to wlasnie np Toyoty Hiace z 30 osobami na pokladzie jadace po kretych, wyboistych drogach), autostopem, czy tez Luksusowymi busami. Te dwa ostatnie srodki lokomocji prowadza nas do nastepnego punktu.

4. Nie-az-tak-bezpieczna. Czytajac ksiazki sprzed kilku (doslownie) lat, dowiemy sie ze jest tu dosc przerazajaco. Na szlakach turystycznych, drogach i w miastach gangi z bronia (maczety/pistolety) napadaja ludzi, okradaja, gwalca, a czasem i zabijaja. Nie wiem na ile rzeczywiscie tak bylo, ale teraz jest duuuzo lepiej. Od kilku lat funkcjonuje to Policja Turystyczna. Jest dobrze dofinansowana, uzbrojona i co raz wieksza (wiecej oficerow, a nie np. ze oficerowie tyja i sa co raz wieksi). Napadow jest mniej, ale sie zdazaja. Sam poznalem juz trzy osoby ktore zostaly na drodze w bialy dzien zatrzymane i okradzione. Nikomu nic sie nie stalo, ale rzeczy nie ma. W hostelach kradzieze rowniez sie zdarzaja, ale to niestety robia bardzo czesto sami podroznicy. Boli chyba jeszcze bardziej. Z tych wlasnie wzgledow dobrze jest podrozowac wraz z ludzmi lokalnymi, czyli np. unikac autokarow pierwszej klasy. Co do autostopu znam tylko kilka osob, ktore sie odwazylo, samotnie. Wszyscy maja swietne wspomnienia. Podsumowujac, chodzac po ulicach wiekszosci miast czulem sie bezpiecznie tudziez bardzo bezpiecznie. Wyjatkiem jest niewatpliwie Guatemala City.

5.Latwa do podrozowania. Pod warunkiem, ze sie czlowiek nie spieszy. Backpackersow jest tu pelno. Bardzo ulatwia to podroze, zwlaszcza samotne, bo w rzeczywistosci nigdy nie jest sie samemu. To bardziej ogolne bedzie, ale jezeli ktokolwiek sie waha czy wyjechac w taka podroz samemu, niech wahac sie przestanie. Mysle ze ponad polowa osob, ktore tu spotykam wyruszyla ze swoich krajow w pojedynke, a teraz podrozuja w parach, trojkach, czworkach itd. Poznac kogos jest bardzo latwo. Backpackersi sa bardzo rozni, takze kazdy znajdzie kogos, z kim bedzie sie dobrze dogadywal. Od hippisow, przez zapalonych wspinaczy gorskich do milosnikow folkloru ludowego. Warunek jest taki, ze trzeba mowic troche po angielsku. (troche, ale nie koniecznie bardzo dobrze).


6. W wielu miejscach dzika i nieodkryta
To jest jej olbrzymi urok. W takich miejscach, gdzie w kazdym europejskim kraju bylby hotel na hotelu, tu czasem trudno jest znalezc maly sklepik. Mozna w pelni delektowac sie natura i realizowac swoje eksploracyjne zapedy. Trzeba sie tylko pospieszyc.

7.Ciepla, ale nie za goraca, przynajmniej w tym okresie (ktory oni nazywaja latem. Zima rozni sie tym, ze duzo pada)

8.Inspirujaca. Bo rozne kultury ktore sie tu spotykaja tworza bardzo ciekawa mieszanke. Rowniez calkiem niedawno (w 1996) skonczyla sie tu 36 letnia wojna. No i Majowie (oczywiscie nie tylko na terenie obecnej Gwatemalii) sa niesamowici.

9.Irytujaca. Zwlaszcza jesli chodzi o pieniadze, ale nie tylko. Oprocz supermarketow bardzo rzadko jest cos takiego jak metka na towarze. Od turystow kazdy chce wiecej (czesto duuuzo wiecej, ceny nie z tej ziemi), o wszystko trzeba sie targowac. Ponadto czas plynie tu bardzo nielinearnie i nie rowno dla wszystkich, a przestrzen mozna naginac (tu wracamy do tematu transportu wszelkiej masci).

10. Polozona pomiedzy innymi bardzo ciekawymi i tanimi krajami. Tak, tak, jak juz sie tu jest to na pewno warto odwiedzic Salwador, Honduras, Nikarague (podobno lokalny szczyt taniosci, a zarazem bardzo ciekawa), Meksyk, Belize i inne. Znam wiele osob, ktore tyle czasu co ja mam na okrazenie swiata, poswiecili na podroz po Ameryce Centralnej. Wcale sie nie nudzili, a jest to bardzo tanie. Naprawde bardzo. 3 miesiace pracy w Irlandii czy Anglii i mysle ze mozna tu z palcem w nosie spedzic pol roku (wliczajac bilet). To skierowane dla tych, ktorzy mysla, ze na takie podroze nigdy nie bedzie ich stac.

Na razie chyba tyle. Jak ktos ma jakies pytania, sugestie czy sprostowania to prosze pisac bez wahania. Mamo popraw mi prosze bledy ortograficzne! Ide odrobic prace domowa.
Z specjalnymi pozdrowieniami dla Krystyny J.

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Pierwszy!!!
Francja to jes to! To jest lepsze niz 10 Lonely Planets. Czuje sie (autentycznie) jakbym cos wiedzial o Gwatemali! Pisz taka synopse po kazdym kraju, twoi czytelnicy pokochaja cie jeszcze (jesli to mozliwe) bardziej. No i oczywiscie niesmiertelne top 3, top 5 etc, jozek.

Anonimowy pisze...

A da sie jakos zarabiac na miejscu? Myslalem o lekcjach niemieckiego/francuskiego (bo nauczycieli angielskiego pewnie maja) dla lokalsow. Poki co przeczytalem o pracy w hostelu. Jak bys mial czas i ochote, to byloby fajnie jak bys rozwinal ten watek. Godspeed & have fun! :)

Anonimowy pisze...

a czemu jest irytujaca??

Franek pisze...

hej. rozwinalem kilka watkow. o pracy jest w punkcie -tania- ,

Anonimowy pisze...

franca, jaki ty jestes uparty zeby nie zapamietac że rzadko sie pisze przez rz;)
Fantastycznie piszesz za to;)A.

Anonimowy pisze...

WAHAĆ !!!
ale CHASZCZE

więcej grzechów (poza żadko) nie dostrzegłem.

Postępuj w hiszpańskim i w kontaktach miedzyludzkich,pozdrów Pabla

Anonimowy pisze...

A ja napiszę to, co myślą wszyscy:
tę-skni-my.
Ot, co!


i cieszymy się, że u Ciebie wszystko dobrze :)

Anonimowy pisze...

fajno! opisuj, opisuj! spróbuj uchwycić specyfikę miejsc.

Anonimowy pisze...

fajno! opisuj, opisuj! spróbuj uchwycić specyfikę miejsc.

Anonimowy pisze...

no tak pobieznie to Gwatemala wygląda super:)
ale cos mi sie wierzyc nie chce że nie miałbys ochoty poszaleć teraz troche na śnieznych narciarskich stokach...

Anonimowy pisze...

Wojciech Cejrowski jako wysłannik radiowej Trójki też aktualnie buszuje w Gwatemali-może go gdzieś przypadkiem/nieprzypadkiem spotkasz i nadasz relację głosową?:)
Pozdrowienia!

Anonimowy pisze...

Bardzo fajnie sie czyta, totez czytam.Szkoda,ze nie bylam na bierzaco ale nic to przynajmniej wiem,ze w jednym kawalku wrociles do domu i na studia.
A rzadko pisze się....;)))
Elwira

Anonimowy pisze...

Dzięki za tego bloga. Myślę o Meksyku i Gwatemiali w lutym więc szperałem i na Ciebie natrafiłem. Fajny klimat z misiem i co rzadkie teksty zupełnie pozbawione pretensjonalizmu jakie spotyka się w innych polskich relacjach z wyprawy. No i nie jest to nudne. Przeczytalem Cię trochę i co najmniej kilkanaście razy czytałem rozbawiony jakieś zdanie jeszcze raz głośno. Właśnie sobie uświadomiłem że na "drodze śmierci" pod la paz byłeś chyba w tym samym czasie co ja. Zapraszam na swojego bloga www.glob.blog.onet.pl

Michał