piątek, 22 lipca 2011

Lubię ocean


























Bo jak go nie lubić? A taki ocean w Mancorze to już w ogóle. Bo on i ciepły i w kolorze oceanicznym i jeszcze do tego szereg opcji sportowo-rozrywkowych oferuje.
Można pływać, surfować, taplać się, chlapać, snorklować, plażować, surfować z latawcem, w siatkówkę grać. W piłkę też zresztą. Wszystko można.
Z nad jeziora Titicaca w tempie ekspresowym przejechałem przez Peru. Kilka godzin w Arequipie, noc w Limie. Mój niemiecki sublokator, z zawodu bankier, musiał cierpieć na straszny jet lag. Wrócił do pokoju bardzo późno, a wręcz wcześnie, i był tak zmęczony, że nawet nie był w stanie przykryć się kołdrą... I spał później pół dnia. Ciężkie życie podróżników, to był jego drugi dzień z ośmiomiesięcznej podróży po Ameryce Południowej.


Z Limy do Trujillo, a stamtąd busikiem do Huanchaco - super surfmiejsca. Ale surfmiejsce zachmurzone i deszczowe a woda lodowata, więc tego samego dnia autobus do Mancory. Ta, z początku nieprzychylna, poszła po rozum do głowy i zaoferowała słońce i ciepłą wodę. Więc jestem. W hostelu prawie wszyscy mówią po angielsku, jest nad samym oceanem i ogólnie atmosfera mocno wakacyjna. Takie wakacje od podróżowania. To może brzmieć śmiesznie, ale taki podróżowanie (nawet bez wspinania się na wielkie góry itp) może zmęczyć. Nie chodzi tylko o to, że z pięciu poprzednich nocy cztery spędziłem w autokarach. Nowe miejsce to zawsze stres, ktoś chce ci coś sprzedać, trzeba uporać się z nawigacją (kto mnie zna, ten wie że w moim przypadku nie lada wyzwanie), nowi ludzie, nowe psy i koty. Nie ma lekko. Więc w tej wakacyjnej Mancorze odpoczywam, pewnie do urodzin. Wczoraj szedłem surfplażą na której nie bardzo był surfwarun i oglądałem kite surferów, którzy warun (tj. wiatr) mieli idealny. I myślę sobie, czemu nie? Od dawna chciałem, ale zawsze było jakieś ale. A teraz ale nie znalazłem. Na urodziny miałem jechać na Galapagos, ale nie pojadę, bo tydzień nurkowania tam kosztuje tyle, co cała moja pięciomiesięczna wycieczka. A takim peruwiańskim kitesurferem zawsze można zostać, zamiast odkrywać tajemnice podwodne Galapagos. Są większe nieszczęścia w życiu jak mówi mama. 
Tylko dziś nie wieje za bardzo. Może po południu. Już jest popołudnie...
Po pierwszej lekcji doszedłem do poziomu, który nazywa się body dragging czyli w wolnym tłumaczeniu przeciąganie cielska. Dość zabawne. Jest nas czwórka - ja, ocean, wiatr i latawiec. Żadnej deski nie ma. Wiatr wespół z latawcem ciągają mnie w te i nazad po oceanie, a ja udaję, że tym wszystkim kieruję. Wygląda jak kitesurferski upadek, a oni mi wmawiają, że to część procesu dydaktycznego.

Do tego wpisu dodam później trochę zdjęć gdzie ocean wygląda jak ocean, a plaża jak plaża. Jak ktoś się nie chce denerwować, a nie ma oceanu za płotem, to niech tu później nie zagląda.

Update

Album ze zdjęciami stąd

Urodziny w Mancorze. Da się żyć


Cześć.

11 komentarzy:

Mateusz pisze...

kite w Peru... super!

Gosia pisze...

bez fb nie mam pojęcia, kiedy masz urodziny, no i nie wiem, czy na plaży dostęp do sieci łatwy - więc jakby co 100 lat od sąsiadki :)

Franek pisze...

dzięki Gosia! uro jutro, 25ty. Z tym bez fb to ty nie jesteś łatwy przypadek!

Anonimowy pisze...

Wszystkiego dobrego. Podziwiam i marzę
o podobnej podróży. Trzymam kciuki za powodzenie wyprawy i życzę zdrowia oraz dobrego samopoczucia.

Ćwierćwiecze! U mnie dopiero "oczko", także chylę czoła Drogi Mistrzu Globtroterze.
Sto lat!

Mateusz,
Gdańsk

Anonimowy pisze...

Oj, przepraszam chyba pomyliłem się z tym ćwierćwieczem.
Przepraszam, Panie Doktorancie.

the r-town magic report pisze...

Nowe psy, nowe koty, tak, to jest zdecydowanie America Latina (un pueblo sin pierna pero que camina ;). Fajny wpis. Zazdroszczę wakacji. A jak napiszę zazdrościmy w imieniu małżonki, to też chyba nie przekłamię.

Anonimowy pisze...

Wszystkiego Pięknęgo z okazji urodzin -Lwie. Dużo cudnych wrażeń podczas tej podróży i spełnienia marzeń.
Pozdrowienia od sierpniowego Lwa:)
Miłego dnia! - Scoiatolo

Wuj pisze...

Pomyślnych wiatrów, nie tylko w urodziny...

Anonimowy pisze...

wszystkiego najlepszego urodzinowego:)
nie sądziłam, że można odpoczywać od odpoczywania;P
dominika

Anonimowy pisze...

Cześć.

Fascynujących dróg, szerokich oceanów i przyjaznych latawców. Ekscytujących urodzin.

k.

Anonimowy pisze...

wiatr, latawiec, ocean i Ty...nie masz źle...caluję i kocham- mother