wtorek, 30 listopada 2010

Za oknem dużo śniegu, nie poszedłem na ściankę


Długo nic tu nie napisałem. A pewnie byłoby o czym. Z drugiej strony jak człowiek nie czuje, że chce pisać, to pewnie nie powinien. Ale to też nie tak, bo napisałem sporo. Napisałem pracę magisterską i poszedłem z tym do Zakąsek.



To miał być koniec pewnego etapu, ale perspektywa rozstania się z uczelnią okazała się zbyt przygnębiająca... 
Tym sposobem zostałem doktorantem Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Praca magisterska dotyczyła książkowych przewodników turystycznych, a doktorat ma być o młodych polskich podróżnikach w XXI wieku. Piszę w zakładzie psychologii społecznej pod opieką profesor Mirosławy Marody. Bardzo ją lubię. Odkąd wróciłem poznałem/dowiedziałem się o istnieniu wielu fascynujących ludzi z pasją i siłą do jej realizowania i chciałbym o nich napisać. Ale nie tutaj i nie teraz - na to mam 4 lata i osobny folder na komputerze.

Ostatni wpis był półtora roku temu, ale spokojnie – nie zamierzam opisać w tym miejscu wszystkiego, co wydarzyło się w tak zwanym międzyczasie. Wspomnę tylko o kilku rzeczach i dodam trochę fotografii.

1. Kilka miesięcy temu odwiedziła nas Anna Marie (dziewczyna z poprzedniego posta). Przywiozła trzy chusty i sziszę z Izraela.  Pracując jako kelnerka w knajpie w Tel Avivie spotkała pewnego mężczyznę, który zaoferował jej pracę. Pół roku później została szefową szkoleń międzynarodowej firmy. Praca zgodna z jej wykształceniem, ale zupełnie nie z doświadczeniem. Ta dziewczyna nie przestaje mnie zadziwiać.

2. Dowiedziałem się o i śledzę podróż Kuby Fedorowicza po Ameryce Łacińskiej. Zrobił kilka rzeczy na które ja nigdy bym się nie odważył i przeżył, także jestem pod wrażeniem. Blog i film z Salaru de Uyuni.

3. Z nieba zleciał samolot z 96 Polakami na pokładzie. To było smutne. Nie będę tu wdawał się w politykę w żadnym stopniu, powiem tylko, że imprezy towarzyszące dostarczyły wielu niezwykłych wrażeń. Studiuję blisko Pałacu Prezydenckiego, widziałem kolejki ustawiające się do obejrzenia trumny.


Byłem tam też gdy religijny "naród" opluwał księży, którzy chcieli przenieść krzyż do kościoła. To ostatnie zaskakująco przypominało formą wyrzucenie kupców z KDT. Nie miałem nawet specjalnej ochoty  tego fotografować. 

4. Przeprowadziłem się do bloku w Warszawie. Jestem Blokersem, a w moim domu mieszka tygrys.

5. Byłem z przyjaciółmi na objazdowej mini-wyprawie po Litwie, Łotwie i Estonii. Gorąco polecam. Mieliśmy tylko nieco ponad dwa tygodnie  i wybili mi szybę w samochodzie w Tallinnie, ale zdecydowanie było warto. Można się poczuć bardzo daleko będąc tylko dość daleko. Absolutny hit wyprawy to moim zdaniem dzikie plaże na Łotwie. Tam wrócę na pewno i to w niezbyt odległym czasie.


Poza tym dużo jeżdżę na nartach, byłem na Openerze, nurkowałem trochę na Helu i życie jest piękne. 


A kilka miesięcy temu widziałem taki teledysk i nie przestaje mi się podobać

Postaram się pisać/fotografować nieco częściej. 

9 komentarzy:

olek pisze...

pierwszy!
nareszcie nowy wpis. pisz czesciej!
elo!

Anonimowy pisze...

Drugi! Mistrz mistrzem Polski. Też chętnie pojadę na tę Łotwę. Leszek pisz częściej - dawaj nam szczęście. Brotherhood.

Anonimowy pisze...

ja chce sie wpisac ale nie mam jakiegos konta

Anonimowy pisze...
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
Anonimowy pisze...

o juz umiem.moge byc anonimowy.

pisz koniecznie!

Anonimowy pisze...

No i opłacało się zaglądać tutaj od czasu do czasu... Niespodzianka - nowy post i czekam na więcej!
Karolina B.

Anonimowy pisze...

Oj opłacało się zaglądać :)) Fajnie, że napisałeś. Lubię Twoje wpisy i zdjęcia. Wielu podróży życzę. ś

Anonimowy pisze...

b.ciekawe wpisy. czekamy na wiecej!!

p

Anonimowy pisze...

wow, no, nie wierzę! już prawdę mówiąc straciłam nadzieję, a jednak. jak dobrze, że tu zaglądałam. i, przede wszystkim jak dobrze, że piszesz:) brakowało mi tego
D.