niedziela, 31 sierpnia 2008

Wietnam

Pisze z Vientiane, ktory, jakkolwiek Wietnamsko by jego nazwa nie brzmiala, jest stolica Laosu. Laos to taki zupelnie inny, niepozorny kraju "na lewo" od Wietnamu. Z tegoz Laosu (mniej lub bardziej tradycyjnie ) 10 punktow o Wietnamie z akcentami kambodzansko-Laotanskimi.
Zabawilismy tam 16 dni, krocej niz to bylo w planach. Zwiedzilismy tylko najbardziej turystyczne miejsca, niemniej pewne wnioski zawsze wysnuc mozna .

Wietnam jest krajem:

1. Ludzi Przedsiebiorczych
P nie przypadkowo duze, bo i ta przedsiebiorczosc imponujaca. Czysto wskaznikowo to sie sprowadza do bardzo szybkiego wzrostu gospodarczego utrzymujacego sie od ponad 10 lat. Taki mlody azjatycki tygrys, a nie tak dawno temu trzeci najbiedniejszy kraj swiata. A w praktyce? W Wietnamie nie ma rzeczy niemozliwych, kazdy moze zalatwic dla ciebie wszystko-wycieczki, autobusy, pranie, kobiety, wymiane pieniedzy. Kiedy okazja wpada w rece Wietnamczyk trzyma ja z calych sil i nie wypusci za wszelka cene.

2. Historycznie doswiadczonym
Tak tak, przy historii wietnamskiej nasza to raczej spacerek po deszczu, a amerykanska wojna w Wietnamie to tylko wierzcholek gory lodowej. Wrog numer 1 to zdecydowanie Chinczycy i ostatnie kilka lat wspolpracy nie przycmi raczej latwo poprzednich 2 tysiecy wrogosci i czestej okupacji.

3. Ludzi solidarnych
Tu nawiazujemy do przedsiebiorczosci. Bo na przyklad autobus wietnamski zatrzyma sie na osmio-godzinnej drodze po 6 godzinach, a pozniej np po jednej. Dlaczego? Bo akurat tam restauracje maja znajomi-rodzina. Podobnie zawiezie cie pod zaprzyjazniony Hotel a nie jakas nudna stacje autobusow. Rozda ci ultoki, zacheci, przekona, wytlumaczy. Podobnie jest w Kambodzy, ale chyba wietnamczycy byli bardziej efektywni.
Autobus to jeden z przykladow, innym bedzie wspolnota zbrodni. Bo np. Jak jeden wietnamczyk zrobi cos ewidentnie nieuczciwego turyscie, to drugi bedzie stal raczej po stronie wspolobywatela, nawet jesli mu sie jego zachowanie zupelnie nie podoba. Oprocz jednego wlasnego i bardzo nieprzyjemnego przykladu, znalazlem sporo na forach internetowych i w literaturze- np. Wspolne naciaganie turysty-klienta przez sprzedawce i innych klientow-witnamczykow. Przykre i czestsze niz w innych odwiedzonych przeze mnie krajach.

4. Ludzi niesolidarnych
Czyli na odwrot niz punkt nr. 3. I to chyba najbardziej gorzka konkluzja z tego krotkiego pobytu. Bo to nie tylko Wietnamczyk-turyscie wilkiem, ale i Wietnamczyk-Wietnamczykowi. Oczywicsie nie wszyscy, jestem wrecz pewien, ze nawet nie wiekszosc, ale jakis taki odczuwalnie duzy odsetek, znacznie wiekszy niz gdzie indziej (np. W pobliskich Kambodzu i Laosie tego tak bardzo nie odczuwalem). Wietnamczycy maja tendencje do oszukiwania sie nawzajem (doswiadczenia wlasne i literatura), sa dla siebie czesto niesympatyczni, a w duzych miastach dosc agresywni (tradycyjnie widac to najlepiej na drogach).
Od kiedy wyjechalem w te podroz chyba pierwszy raz pisze o jakims kraju cos tak niedobrego. Nie jest to latwe. Spotkalem po drodze sporo nieuczciwych osob, bylem okradany, naciagany, zle traktowany, ale to byly rzadkie wydarzenia, ktore zawsze tonely w morzu ciekawych ludzi, miejsc i zdazen. W Wietnamie jakos utonac nie mogly i nic na to nie poradze.

5. Rozciaglym rownoleznikowo,
a co za tym idzie zroznicowanym. Na poludniu jest delta Mekongu, rowniny, rozlewiska i goraco. Na polnocy jest troche mniej goraco, sa gory, wieksze roznice klimatyczne. Na poludniu Ryz dojrzewa trzy razy do roku, a na polnocy dwa. Polnoc wygrala wojne i zajela poludnie, a poludnie ja przegralo. Poudnie kolaborowalo z Amerykanami, a polnoc przeszlo przez prawdziwe pieklo w trakcie wojny. itd itp. Zatm owa rozciaglosc rownoleznikowa niesie za soba bardzo duzo nie az tak oczywistych roznic.

6. Zupy Phu
Takie nudle z miesem i roznymi zielonymi rzeczami w srodku. Na poludniu z wieprzowina a na polnocy z wolowina (albo na odwrot) Ekonomiczna pychota!

7.Krajem Kopii
Skopiowane jest wszystko; ksiazki, plyty, czekoladki, hotele, biura podrozy... Niech no tylko cos wyrobi sobie dobra marke, a juz bedzie jego imiennikow pelno wokolo. I to nie sa czesto podrobki typu Adidos, ale nazwy i loga identyczne, co dobry hotel sasiada. Kupno nowej, orginalnej ksiazki graniczy z cudem.

8. Pory deszczowej i mokrej, goracej i nieco mniej goracej
To oczywiscie nic wyjatkowego, ale powoli ucze sie, ze planowanie podrozy powinno zawierac rozeznanie klimatologiczne. Bardzo odkrywcze, wiem.

9. W ktorym jest Halong Bay.
Podkreslam to, bo nie udalo mi sie zrobic zadnych spektakularnych zdjec tego miejsca, a jest przepiekne. Prawie dwa tysiace wysp i wysepek w zatoce Halong to cos nie do zapomnienia.


10. W ktorym nigdy nie wiesz co przyniesie jutro...
...a monotonia jest wielkim wrogiem ciekawego zycie.

Mimo wszystko musze sie przyznac, ze z radoscia Wietnam opuszczalem i raczej tak bardzo predko tam nie wroce. Opuszczalem go dla Laosu, ktory jest Wietnamu calkowitym zaprzeczeniem. Biedny, rozwijajacy sie powoli, ospaly, leniwy... Ludzie zdaja sie byc tu bardzo ciepli i nienagabywujacy, co w tej chwili bardzo doceniam. Drugiego dnia mieskzalismy w malej drewnianej chatce z Lotanska rodzina. Uczylem dzieci magicznych sztuczek, ktorych mnie naczyly dzieci w Tajlandi. Pan i Pani domu zawiazli Kaorolinie i mi obraczki i odprawili modly za bezpieczny powrot do domu. Plynelismy lodzia przez siedmiokilometrowa rzeke w jaskini, swietowalismy otwarcie restauracji, kibicowalismy na wyscigu lodek...
Jutro jedziemy sprobowac znalezc dzikie slonie ktore kiedys zeszly z gor zjadac rolnikom trzcine cukrowa. Jest dobrze.
zdjecia z Laosu
zdjecia z Vietnamu (ta galeria co wczesniej ale kilka nowych zdjec)

16 komentarzy:

Anonimowy pisze...

o jak dobrze że jest dobrze!Do Wietnamu nie wracamy.A dzieci , jak wszędzie, najcudniejsze...
licze dni do powrotu-mama

Anonimowy pisze...

dzikie słonie brzmią dobrze! słyszałam, że należy z nimi uważać, ale nie wiem czy to prawda.
pozdro z zawiszańskiej reduty
(a wkrótce być może - z London City!)

Anonimowy pisze...

Wietnamowi sie dostalo: ja mimo zdjec tam nie jade, r.wallace.

Anonimowy pisze...

dzieciaki debeściaki!

Anonimowy pisze...

Kapusciński!!!
Więcej o sobie...
Powodzenia w polowaniu na Hohonie

Anonimowy pisze...

Oj, ale mnie zasmuciłeś tym wpisem: w planach podróż do Wietnamu w listopadzie, w głowie zapewnienia znajomej, że tak ciekawie, tak dobrze, tak pięknie, a tu takie rozczarownaieeeee...
N.
P.S.
zauważ, jak Ci wierzą i ufaja Twoi czytelnicy, Franku-Wyrocznio! ;)

Anonimowy pisze...

chyba warto tam jednak jechac chociazby dla samych takich zdjec :)
moim zdaniem I juz na markecie w Hoi An & Good morning Vietnam! mozesz spokojnie dodac do swojej kolekcji konkursowej!

czy w wietnamie panie zamiast imion maja numerki?

ucalowania z jesiennego juz dublina

Anonimowy pisze...

a jak uzasadnil pan prosbe o dziekanke??
Zeby ja dostac to trzeba miec chyba powazniejsze powody niz podroz po Indochinach.

To kosztowna podroz. Nie kazdy pana rodak moze sobie na to pozwolic.
Chce pan inspirowac rodakow do takich podrozy,ale chyba adresuje pan te zyczenia do rownie finansowo mocno ustawionych studentow jak pan.

Podrozuje pan za pieniadze mamy??

Jak wiele osob nauczyl pan nurkowania i jezdzenia na nartach w Wietnamie ?? I jaka stawke pan sobie ustalil??

Anonimowy pisze...

Wyzwanie...
Tyle, że głupie, niezasadne, niesprawiedliwe.
A do tego kabotynem na kilometr cianie - w Afryce nie ma wody, to przestanę pić ją i ja...
3maj, Fran.

Anonimowy pisze...

cianie=ciągnie

Anonimowy pisze...

Temu anonimowemu frajerowi spod 5tki to powiem po pierwsze primo, ze urlopu dziekanskiego nie trzeba niczym szczegolnym usprawiedliwiac, jeden przysluguje kazdemu studentowi w czasie studiow - to jest PRZYWILEJ MLODOSCI (Fandango). Po drugie primo jakbys mial(a) siedem razy wiecej pieniedzy niz Franek to bys zrobil(a) kupe ze starchu a nie wyjechal(a) w taka podroz..... Prosba, zenada, f.....joke, mate.

Anonimowy pisze...

ty jestes wrogiem monotonnego zycia;)

Anonimowy pisze...

Panie nr 5 (moja babska intuicja podpowiada, że to facet jest, a nie zła kobieta (oksymoron!))!

Jak brałam dziekankę, to powiedziałam, że muszę isć na zakupy, na wyprzedaże, bo fajne różowe szpilki widziałam i tanio. Nie dość, że mi pozwolili, to pani z dziekanatu jeszcze ze mną poszła i tez kupiła! Bo ja to, jak troche kasy wpadie, to na zakupy od razu, podróże są dla frajerów, a do większości galerii handlowych można autobusem. Pan spróbuje!

Girl (from Ipemena)

Anonimowy pisze...

wiem, że nie karmimy trolla, więc nic nie napiszę, ale taka postawa mnie dogłębnie zniesmacza.

Anonimowy pisze...

Uff...przez chwile gorąco sie zrobilo ;)
Franek chyba ktos Cie nie lubi, ale nie przejmuj sie, bo to pewnie tylko jedna osoba contra miliony Twoich fanow :D
M.J

Anonimowy pisze...

Szlag mnie trafia, jak slysze lub czytam takie komentarze!Czy Franek kogos skrzywdzil, komus zaszkodzil?!wrecz przeciwnie - setki ludzi czerpie wiedze, radosc, przyjemnosc z jego pasjonujacej i ciekawej podrozy.I jeszcze w tak wspanialy sposob opisanej i sfotografowanej.
Franku wszystkiego dobrego i szczesliwego powrotu do Polski!!!