wtorek, 29 lipca 2008

I po urodzinach

(On Southern Thailand)
We're back in Bangkok. Southern Thailand is beautiful (really beautiful, it's hard to describe it), but the number of tourists is rather depressing. We've been to Phi Phi - the paradise island where they filmed 'The Beach', among other movies. In the morning you board one of 30 boats docked next to one another, all of them will be heading more or less in the same direction. We stop, we snap, next stop, 15 min, snorkeling, lunch, next stop, short walk, back on the boat, that's it...

Urodziny na krancu swiata- Melisa, Charlotte, Karolina i ja,
Pablo jeszcze w kieszeni, swieczki made in Poland

Po pierwsze to dziekuje wszystkim za zyczenia, numery buta, imiona zwierzat domowych, slowa otuchy, zacisniete kciuki i inne tego typu rzeczy. To bardzo motywuje do dalszego pisania. Nie sadzilem, ze az tyle osob czyta naszego bloga. Za to chyba musze podziekowac w duzym stopniu mamie i Krysi ktore mnie na swoich stronach promowaly. Dziekuje!
Ksiazke, ktora kilka osob sugerowalo, to ja ja bardzo chetnie napisze (zwazywszy, ze juz jest prawie napisana...) Haczyk w tym, zeby ktos ja chcial wydac, a pozniej jeszcze kilka osob chcialo przeczytac. Pablo kreci glowa raczej bez entuzjazmu. Spotkanie to sprawa raczej latwiejsza, gdzies pod koniec pazdziernika w moim instytucie pewnie (na Karowej w Warszawie).
Ale, ale! Tu tak sentymentalnie, a podroz trwa przeciez w najlepsze. To jest dosyc ironiczne- normalnie 2 miesieczna wyprawa do poludniowo-wschodniej Azji to by mogla byc podroz zycia. Z punktu widzenia minionych 9 miesiecy nie sposob jednak oprzec sie wrazeniu, ze powoli zmierzamy ku koncowi. Trzeba bylo wybrac jakies przedmioty na przyszly rok, tata pyta sie na jaki kolor przemalowac pokoj itp. Niby nie duzo, ale to takie dzwieki ze swiata rzeczywistego, ktore slyszymy tuz przed obudzeniem sie z pieknego, glebokiego snu.


Koledzy z pieknego, glebokiego snu

Jestesmy z powrotem w Bangkoku. Poludniowa Tajlandi piekna (naprawde piekna, trudno to opisac), nie mniej ilosc turystow dosc przytlaczajaca. Bylismy na Phi Phi-rajskiej wyspie, krecono tam miedzy innymi "Plaze". Rano wsiadanie do jednej z 30 zacumowanych lodzi- wszystkie plyna mniej wiecej w te same miejsca. Plyniemy, postoj, zdjecia, nastepne, postoj, 15 min, snorkeling, lunch, postoj 15 min, spacer, plyniemy, koniec....


Poranek przed Phi Phi tour

Jest zatem pieknie i co wiecej bardzo "latwo" (idealnie dla rodzin z dziecmi itp.) . porownaniu do wciaz wzglednie dziewiczych Filipin, ilosc turystow w Tajlandii jednak razi. Wyjatkiem bylo moze Koh Tao- duzo ludzi, ale wciaz jakas taka bardzo dobra atmosfera. No i prosto z restauracji, czekajac na zamowiony posilek, mozna wskoczyc do morze tuz za barierka- woda 33 stopnie...
Ilosc ludzi nie wplywa tylko na niemoznosc zrobienia ladnego, "dzikiego" zdjecia. Tajowie z tychze najbardziej turystycznych rejonow sa znacznie mniej sympatyczni, trudniej nawiazac z nimi kontakt i oczywiscie ceny winduja w gore. Najmilszych ludzi poznalem przy okazji wspinaczki lub nurkowania- mimo, ze oczywiscie robi to tutaj sporo osob, to wciaz nie jest turystyka masowa. Co wiecej, podobno teraz jest low season, nie chce sobie high wyobrazac.
Dlatego tez ruszamy z Pablem i Karolina do Kambodzy, Wietnamu i Laosu. Koniec leniwego plazowania, przynajmniej na kilka dni (choc oczywiscie w Kambodzy juz mamy jedna plaze upatrzona). W piatek mam dostac wize do Wietnamu, a wtedy...
Franek, Pablo i Karolina na tropach Khmerow (czerwonych i tych starszych).

1. Zdjecia z pludnia (ta sama galeria, ale wiecej zdjec dodanych)

13 komentarzy:

Anonimowy pisze...

O, jak przyjemnie w doborowym damskim towarzystwie...
Khmerów Czerwonych jednak trochę unikaj!!!

Anonimowy pisze...

Pozazdrościć tych zaledwie dwóch miesięcy podróży, które jeszcze przed Tobą. Ja w pracy, a we wrześniu mam nadzieję się wreszcie gdzieś wyrwać i miesiąc wakacji wydaje mi się bardzo długi.

Anonimowy pisze...

na phi-phi twoja sasiadka z lesnej sie uczyla nurkowac;)

Anonimowy pisze...

no no franczesko, nie wiedziałam, że to już TWÓJ instytut;)

w sumie to jest jakiś wakat na stanowisku dyrektorskim...

Franek pisze...

moj, bo tam studiuje (chociaz nie za czesto bywam trzeba przyznac)
teraz to juz sie czepiasz!:p

Anonimowy pisze...

CZYTAM CIĘ DZIEKI KJ I MAMIE -MU, TERAZ SŁUCHAM MARLEY'A I BREGOVICA Z FILMU KUSTURICY "CZARNY KOT, BIAŁY KOT" -JAK WIDZIAŁEŚ TO ZNASZ KLIMACIK :)
A CZYTAM CIĘ BO MASZ W SOBIE JAKĄŚ SKROMNOŚĆ, I DYSTANS, I CZUĆ W TYM WSZYSTKIM, ŻE POD TĄ ZEWNĘTRZNĄ SKORUPKĄMIEJSC, ZDARZEŃ, LUDZI I SYTUACJI JEST COŚ JESZCZE, CO MOŻE BYĆ POTWOrnie ciekawe, czyli ty- człowiek.
Pozdrawiam

Anonimowy pisze...

Po co Ty jedzieszm do tej Kambodzy, dziecko...i love you mimo wszystko-mother

Anonimowy pisze...

Jak tylko zobaczylem te ksiazke, to pomyslalem, ze pewnie moglbys napisac (zwlaszcza jako socjolog) cos ciekawszego. Jednak chcialem Ci dodac otuchy - jak to sie sprzedalo: http://www.amazon.com/Mercedes-Not-Sale-Ouagadougou-Auto-Misadventure/dp/0767928695 , to Tobie uda sie tym bardziej. Moze warto zeby bylo po angielsku? Ten koles z NL tez napisal chyba po angielsku (znalazlem w NL tylko wersje angielska).
Moze jednak warto zebys sobie zobaczyl jak temu autorowi udalo sie napisac cos opartego na doswiadczeniach w podobnej konwencji i ktos podjal sie wydania. Masz fantazje i talent do przyciagania uwagi trescia swojego blogu(ja nie odpuszczam sledzenia Twojego blogu po tych pikantnych anegdotach z Kuby o panu co sie Toba bardzo zainteresowal), wiec bedzie dobrze.

Anonimowy pisze...

Franiu! Spoznione wszystkiego najlepszego! czytam z zapartym tchem od poczatku, chociaz do tej pory w milczeniu;) mistrzostwo waiting for more!

Anonimowy pisze...

ja tez uwazam, ze warto wydać ;) na takie podroznicze ksiazki zawsze jest popyt, a tobie opowiadanie historii swietnie wychodzi.

Anonimowy pisze...

Narazie spełniaj marzenia i wróć szczęśliwie, potem przygotuj do wydania ładnie ilustrując zdjęciami, a następnie nawet nie zauważysz jak znajdzie się wydawca. Patrzysz, a tu wydają ci książkę- jak by zapewne powiedział pewnien Poeta:))
Zdjęcie kota z Kambodży mile widziane :) Pozdrawiam - Scoiatolo

Anonimowy pisze...

Spoko z Ciebie gosc i chyba nie da sie Ciebie nie polubic. Dzieki za blogowanie - fajnie, ze Ci sie chcialo poswiecic na to czas w tak pelnej wrazen podrozy. Powodzenia i dawaj rade. :)

Anonimowy pisze...

zawsze się czepiam albo najczęściej. a w ogóle to ten blog cierpi na brak trolli no i wypadałoby coś z tym zrobić;)