niedziela, 22 czerwca 2008

Szanghaj-Hong Kong-Bangkok

(Mirador Mansion reality)
'It turns out that three of my roommates are currently filing for divorce: the "How to get a divorce in Hong Kong" brochure is an instant hit among the Mirador Mansion inmates...'

Z Szanghaju samolotem do Hong Kongu. Miasto duzo drozsze niz reszta Chin, wiec poszukiwanie najtanszego zakwaterowania. Tak trafiamy w okolice slynnego Chunking Mansion (a dokladnie Mirador Mansion, tuz obok). To dwa budynki biedoty, blisko centrum, bardzo tanie i bardzo biedne. Kuchnia, odcienie skory, jezyki i prostytutki z calego swiata. Na twarzach backpackersow trafiajacych tu pierwszego dnia maluje sie strach. Na mojej malowal sie rowniez, "jak tu wejde to juz nigdy nie wyjde".
Po dwoch dniach mam juz lokalnych kolegow pod sklepem na dole, rozmowy w windzie itp. Po tygodniu szkoda bylo wyjezdzac. W szescioosobowym pokoju jestem jedyna osoba przed czterdziestka. Lozko jest za krotkie, wjec wystajacymi stopami dotykam w nocy glowy japonczyka spiacego obok. Integracja na najwyzszym poziomie. Trzech sublokatorow jest w trakcie rozwodu, najpopularniejsza lektura w pokoju jest broszura "how to get a divorce in Hong Kong". Walter przyjechal tu na 5 dni 13 lat temu. Dostal prace i postanowil zostac dluzej. Duzo dluzej. 13 lat w pokoju, ktory byl jednym z najgorszych jakie widzialem w calej podrozy. Wieczorne opowiesci to jak filmy przygodowe. W dzien glownie deszcz, kupilem pierwszy parasol w moim zyciu i przeczytalem dwie ksiazki. W nocy bar. Albo drogo, z europejczykami zyjacymi w HK, albo tanio, w otoczeniu starych biznesmenow i mlodych "dziewczyn" z calego swiata. Wiza z pozwoleniem na prace na 6 miesiecy i podobno mozna sie dorobic. Jednego dnia wyszedlem sam, drugiego z Amerykanka poznana w Szanghaju. Jakbym byl gdzie indziej, wciaganie na sile do night clubow i wszelkie nieprzyzwoite oferty znikaja natychmiast. Mezczyzna i kobieta odwiedzajaca te lokale beda de facto w dwoch roznych miejscach.
W sobote przylecialem do Bangkoku. Zeby dostac wize musialem miec bilet wylotowy. Najpierw miala byc Papua, pozniej Birma a w koncu lece na Filipiny. Pierwszego lipca laduje w Manili . Wiza i Autobus na ulice Khao San. Jest jak caly wszechswiat, po 2 dniach nie czulem jeszce potrzeby wychodzenia poza nia.

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Podobalo mi sie zdjecie plakatu tego Hong-Kong-skiego 'Ich Troje'...chociaz tam ich troche wiecej bylo... Skyline rowniez dosyc imponujacy, troche Dublin przypomina...wypisz-wymaluj w sumie.
Pozdroviones i dobrze, ze piszesz,
Stefek Burczymucha.

Anonimowy pisze...

Hej,
wracam tu chetnie i systematycznie.
Czekam na kolejne opowiesci i zdjecia.

Bezpiecznej podrozy !
Pozdrawiam,
ecco

Anonimowy pisze...

No rzeczywiscie, po zdjęciach sądząc, wychodzenie poza ulice Khao San nie jest konieczne... ale ŚWIAT czeka!!!!!

Anonimowy pisze...

Drogi Franku,
Codziennie zaglądam na Twoj podróżniczy blog, od niego zaczynam dzien pracy :) Gdy raz w miesiącu jestem na Karaoke w Teatrze Polonia i zachwycam się p. Magda, a potem czytam twoje wpisy - widze niesamowite piekno :) Uwielbiam wchodzic na twa strone i zawsze z niecierpliwoscia czekam na nowe wpisy i nowe zdjęcia. Trzymam kciuki za dalsza podroz. A w Bangkoku warto wyjsc za Khao San :) Polecam szcegolnie Jim Thompson House i Vimanmek Palace.
Matylda

Anonimowy pisze...

Franz,
czytam i nie mogę wyjść z podziwu. Wszystko coraz bardziej niesamowite i co za tym idzie coraz bardziej Cię podziwiam ;)
Całuję.

Anonimowy pisze...

a ja i podziwiam i boje sie tych filipin...i juz w ogole wszystkiego.Kocham zawzięcie-mama

Anonimowy pisze...

Siemandero,
Tylko nie wpadnij na taki sam pomysł jak ci ludzi z Hong Kongu, i zamiast podróży dokoła świata, postanowisz zostać i się "dorobić" w azji :)

Pozdrawiam

Majewski

Anonimowy pisze...

Moze Mateo nie zrozumial twojej propozycji tzn. za tlumaczenie dostanie prawa autorskie,Mateusz przemysl...

Anonimowy pisze...

Nawet bez praw autorskich zadanie jest kuszace, mnie tylko ta przyslowiowa sienkiewiczowska objetosc niektorych wpisow troche odstrecza... ;). Gdyby Francuz pisal 'W Bangkoku jest fajnie, kropka' np... Ale moze a w sobote jak bedzie lalo zrobie trial i wyplyniemy na szerokie wody finansiery...stefek.