No i się udało. Siedzę w hotelu El Crucero w Tulum. Mam nawet Internet bezprzewodowy za darmo (nie wiem od kogo, bo hotelowy jest płatny). Ale od początku.
Aeropuerto Cancun bardzo przyjemne. I bagaż nawet dojechał, którego nie widziałem aż od łorsoł city także byłem pod wrażeniem. Z głośników cały czas mówili żeby nie dać się podwozić byle komu więc poszedłem do oficjalnego stoiska Autobusów ADO. I tak przez Playa del Carmen do Tulum. Na pierwszym odcinku trasy leciał jakiś film o kasynie po angielsku (nie, to nie było „Kasyno”). Na drugim Casino Royale po hiszpańsku- Seńor Bond, estoy bastante decepcionado. (Panie Bond, jestem trochę rozczarowany)... I tak czas szybko zleciał do Tulum, a mój hiszpański stale wzbogacał się o nowe słówka.
Na miejscu spytałem się w hotelu El Crucero o jakiś hostel w okolicy. Pan powiedział że hostelu nie ma, ale u niego są dormitoria. I tak właśnie wylądowaliśmy w czteroosobowym dormitorium, które zajmujemy tylko we dwójkę z Pablem.
Nastepnie krótka drzemka i czas poszukać jedynego skrzyżowania z sygnalizacją świetlną
-Disculpe Senor, donde estan semaforos en Tulum?
-dos kilometros todo derecho.
-Muchas Gracias (mówię to juz prawie jak Banderas w Desperado)
Alexandro miał być tam o 18 i... był. PAWEŁ (aka Chomik aka Homik) DZIĘKUJE CI! Trochę porozmawialiśmy, pokazał mi centrum i lepszy hostel (przeprowadzka jutro, choć tylko na 2 dni). Powiedział, że niestety teraz ma bardzo mały ruch w biznesie i nie bardzo wie do czego mu się mógłbym przydać. W grudniu może być lepiej. Postanowiłem zatem ruszyć w przyszłym tygodniu na Cubę. Przewodnik kupiony więc nie ma odwrotu. Zostanę w Tulum do poniedziałku- dziś jest jeden z dwóch Dios de los Muertos. Alexandro zgodził się tez przechować trochę moich rzeczy- bez kalesonów i górskich spodni „Małachowski” powinienem sobie jakoś poradzić na tej Kubie...
Wieczorem pierwsza wizyta w knajpie. Tacos, bez szaleństw i cerveza Dos Equis (dwa iksy-XX). Zapytałem panią co jest w tacos, niestety nie zrozumiałem odpowiedzi, ale pani się nie poddała. Zwierzę, które robi chrum chrum. I tak minął wieczór. Dziś idę zobaczyć plaże. Pablo się przełamał i też zaczyna się uczyć hiszpańskiego.
Aeropuerto Cancun bardzo przyjemne. I bagaż nawet dojechał, którego nie widziałem aż od łorsoł city także byłem pod wrażeniem. Z głośników cały czas mówili żeby nie dać się podwozić byle komu więc poszedłem do oficjalnego stoiska Autobusów ADO. I tak przez Playa del Carmen do Tulum. Na pierwszym odcinku trasy leciał jakiś film o kasynie po angielsku (nie, to nie było „Kasyno”). Na drugim Casino Royale po hiszpańsku- Seńor Bond, estoy bastante decepcionado. (Panie Bond, jestem trochę rozczarowany)... I tak czas szybko zleciał do Tulum, a mój hiszpański stale wzbogacał się o nowe słówka.
Na miejscu spytałem się w hotelu El Crucero o jakiś hostel w okolicy. Pan powiedział że hostelu nie ma, ale u niego są dormitoria. I tak właśnie wylądowaliśmy w czteroosobowym dormitorium, które zajmujemy tylko we dwójkę z Pablem.
Nastepnie krótka drzemka i czas poszukać jedynego skrzyżowania z sygnalizacją świetlną
-Disculpe Senor, donde estan semaforos en Tulum?
-dos kilometros todo derecho.
-Muchas Gracias (mówię to juz prawie jak Banderas w Desperado)
Alexandro miał być tam o 18 i... był. PAWEŁ (aka Chomik aka Homik) DZIĘKUJE CI! Trochę porozmawialiśmy, pokazał mi centrum i lepszy hostel (przeprowadzka jutro, choć tylko na 2 dni). Powiedział, że niestety teraz ma bardzo mały ruch w biznesie i nie bardzo wie do czego mu się mógłbym przydać. W grudniu może być lepiej. Postanowiłem zatem ruszyć w przyszłym tygodniu na Cubę. Przewodnik kupiony więc nie ma odwrotu. Zostanę w Tulum do poniedziałku- dziś jest jeden z dwóch Dios de los Muertos. Alexandro zgodził się tez przechować trochę moich rzeczy- bez kalesonów i górskich spodni „Małachowski” powinienem sobie jakoś poradzić na tej Kubie...
Wieczorem pierwsza wizyta w knajpie. Tacos, bez szaleństw i cerveza Dos Equis (dwa iksy-XX). Zapytałem panią co jest w tacos, niestety nie zrozumiałem odpowiedzi, ale pani się nie poddała. Zwierzę, które robi chrum chrum. I tak minął wieczór. Dziś idę zobaczyć plaże. Pablo się przełamał i też zaczyna się uczyć hiszpańskiego.
ADO
El Crucero 1
EL Crucero wejście główne
Pokój numero 8
Okoliczny krajobraz
Semaforos Unicos...
...a przy nich aquatic Tulum
Tulum en la noche
salsa verde es mas picante que salsa rojo
Poranek internetowy
poranne dylematy
podobieństwo?
Paweł aka chomik aka Homik- organizator mojego Meksyku
9 komentarzy:
To się ciesze że dojechałeś cały i zdrowy.
pęcice pozdrawiają;)
Pisze że kocham i ciesze sie, jak nigdy w zyciu, ze wynaleziono strony www w roku 1990tym jak mowi pewien erudyta z pecic
trzym się Franek - pozdrowienia dla Pablo widzę, że chwyta hiszpański w mig :) dobry bajer pewnie ma też gość :d Prosto z Belfastu - Bartek Bieszyński aka Biesio
Gdzie jest pompka od mojego roweru,Tata
dolaczam do tych cieszacych sie z twojego przyjazdu w jednym kawalku:)
Uciekaj, Senior Franco, z Meksyku, bo tam powódź grasuje przestraszna! Dziś , jako jeden z kubańczyków, zdobywałem wzgórze bronione przez amerykanów jak się strzelaliśmy w air-softa i wiem, że Compadres przyjmą Cię cygarem i szerokimi biodrami z pewnością!
A ja właśnie wróciłam z podróży z Bristolu i muszę powiedzieć, że jest to miejscę piękne.
Mam nadzieję, że razem z Pablem podołacie trudom podróży.
Trzymajcie się i dbajcie o siebie!
fajnie ze dziewczyny graja w nocy w pilke w tym tulum
Prześlij komentarz