środa, 25 stycznia 2012

Pożegnania w podróży

W podróży nie robi się kilku rzeczy. Nie nastawia budzika zbyt pochopnie, nie wychodzi z miejsca kwaterunku jeśli pogoda nie dopisuje, nie chodzi do pracy czy szkoły, nie odśnieża podjazdu i, mówiąc ogólnie, nie dba za bardzo o upływ czasu. Z drugiej strony, jest wiele rzeczy, które robi się znacznie częściej niż w domu. Wstaje z permanentnym uśmiechem na twarzy, je różne dziwne rzeczy, mówi nad wyraz często w języku obcym i wiele, wiele innych. Wnikliwy czytelnik, który zwrócił uwagę na tytuł tego posta, może się już trochę domyślać o czym dokładnie autor tym razem chce napisać.


W podróży często trzeba się żegnać. Tak naprawdę. Tak jak w Casablance.



Pożegnania zna każdy, z tym, że głównie z filmów. Bo kiedy ostatnio żegnaliśmy się z kimś tak naprawdę? Mi na przykład nie zdarza się często. Bo co innego widzieć kogoś po raz ostatni, a co innego o tym wiedzieć przy okazji owego widzenia. Sama ostatniość pożegnania nie czyni. 

czwartek, 19 stycznia 2012

Mikołów - Świnoujście - nad Wisłą 2005

Pobudka 6 rano. Dwa termosy, trzy kabanosy i w drogę. Droga niedaleka, bo tylko do Olka. Olek zaspany, ale nie marudzi zbytnio. Następny przystanek - sklep spożywczy w Raszynie. Tata już tam nie chodzi po basenie, bo przestali sprzedawać cynamonowe bułeczki. Nam pozostały jagodzianki, chociaż tez bym wolał te zawijasy z cynamonem. Dalej było 300 kilometrów drogi, przerwanej tylko krótką przerwą wiadomo gdzie w Częstochowie. Dziesięć minut w Mikołowie (oddawaliśmy narty testowe K2) i kolejne 300 kilometrów przerwane po drugiej stronie ulicy w Częstochowie.  Pomidorówka w Pęcicach, odstawić Olka, spakować się, oddać samochód bratu i na Dworzec Centralny. Pod dworcem Maja i Lalka czekają przy przystanku autobusowym. Lalka nie jest chyba dworcem zachwycona, więc wstrzymujemy się z wejściem na peron do ostatniej chwili. To wstrzymywanie się wykorzystałem na wizytę w pewnym lokalu gastronomicznym w podziemiach. Tym samym, który zawsze był po mojej stronie w Częstochowie. 
Przedział sypialny, miły konduktor, miska dla psa, Hucia (aka Karolina) i Bartek - jedziemy nad morze.
Hucia i Lalka