(Pablo goes missing)
[at the police station] One lady officer understands English and translates my note. Her colleagues grin, but one look at my face and they know this isn’t funny games. Identikit of the person missing, when and where was he seen last. Possible route, the time when he could have gone missing etc. They are writing out a proper report. Short-wave transmitters are now in action: Agents who are in the field at present are briefed on the type of emergency we’re dealing with… After all this is a gift from my mum: combine this with 50USD prize money and we all appear to be on the same page.
(see notice at the bottom)
Stalo sie to czego balem sie najbardziej. Zaginal Pablo. Naprawde, byl i go nie ma. Wstalismy razem na wschod slonca nad Angkor Wat. 4.30, zeby umyte i na rower. Na check poincie pierwsi (ale z nieduza przewaga nad zmotoryzowanymi), pozniej siedzisko na stawem i czekamy na swiatlosc. Swiatlosc przyszla, ale za chmurami, wiec bez specjalnych wschodo-slonecznych rewelacji. Nie mniej, widok fajny, to w Koncu Angkor Wat.
Sniadanie i dalsze ruin zwiedzanie. Piekne stare swiatynie, malpy, drzewa, slonie... ok 13 zanosi sie na burze. Obiad i drzemka w hamaku, "na zapleczu". Pablo, zmeczony dluga sesja zdjeciowa, grzecznie drzemie w kieszonce. Pogoda sie poprawia. Ruszamy do Ta Prohm, takiej swiatyni, gdzie jest pewne drzewo rosnace na nie mniej pewnej bramie pojawiajace sie na wielu zdjeciach, filmach itp. Tam Pabla widzialem po raz ostatni.
Ostatnie wspolne zdjecie, Pablo siedzi na moich kolanach
(ale, jak wiemy, jest malutki wiec go prawie nie widac)
Siedzi sobie na kolanach i tyle. Dalej na rowerze z powrotem do Angkoru, gdzie po jakims czasie siegnalem do kieszonki. Siegam, szukam, przewracam wszystko do gory nogami, a Pabla nie ma. Wsiakl, znikl, wyskoczyl. Prawdziwych przyjaciol nie zostawia sie jednak w biedzie, dlatego biegne do najblizszego skuter-taxi i ruszamy pedem na poszukiwania. Scigamy sie ze zmierzchem. Ta Prohm przeszukane, ale miedzy nim a Angkorem kupa kilometrow, ruin, kamieni, scierzek, przestrzeni. Smutek. Smutek i tyle. Po zmroku wracamy z Karolina do domu. Karolina pociesza, Mojito pociesza, kluski pocieszaja, ale smutek. Misia nie ma.
Ostatnia szansa. Internet Cafe i ogloszenie. Rano, przed wyjazdem ruszam Tuk Tukiem z powrotem do check pointu. Widza panowie, taka sprawa jest, zaginal mi taki misio. Pies? Nie pies. To moze Kot? Nie kot, misio, malutki taki. Ale jak to? No taka zabawka, od mamy. Zabawka okazala sie slowem klucz. A ile pan daje jak znajdziemy? 50 dolarow. To to taka droga zabawka? Nie, nie warta wiecej niz dolara, ale dla mnie bardzo wazne. Znowu widac zaklopotanie. Trudno zrozumiec kambodzanczykowi, ze mozna placic za zabawke 50 dolarow. Dziwic sie mu nie nalezy. W koncu jeden policjant sugeruje: No to moze niech pan zglosi na policje turystyczna. Pan zartuje, przeciez to w koncu zabawka jest...? No tak, ale skoro takie wazne, no i te 50 dolarow... Ide na policje. Dzien dobry. chcialem zglosic takie, ehmm, zaginiecie. To nie zart jest, ale chodzi o malego pluszowego misia. Misia? Misia, Pabla. Jedna pani umie dosc dobrze czytac po angielsku, wiec tlumaczy moje ogloszenie. Koledzy sie usmiechaja, ale patrzac mi w oczy zaczynaja rozumiec, ze to nie zarty. Rysopis zaginionego, gdzie i kiedy byl widziany. Przypuszczalna trasa na ktorej mogl zginac, godzina itp. Spisuja prawdziwy raport. Krotkofalowki w ruch i informuja agentow w polu. To w koncu prezent od mamy, a to, w polaczeniu z 50 dolarami zdaja sie rozumiec calkowicie.
Ta historia nie ma niestety Happy endu. Przynajmniej nie teraz, choc nadzieji nie nalezy tracic. Policja szuka. Mam nadzieje, ze znalazlo go przynajmneij jakies dobre Kambodzanskie dziecko i bedzie im razem szczesliwie. A moze sam wyskoczyl, zakochal sie (w urodziwej misicy tudziez Kambodzy jako takiej). Nie wiem, mam nadzieje ze bedzie mu dobrze, ze ktos go upierze i bedzie kochal. Nalezy sie duzemu, malemu misiowi. Bywaj zdrow przyjacielu.
Zdjecia z Angkoru i okolic czyli ostatnia sesja misia
Tekst ogloszenia, ktore zlamie nawet twardego Kambodzanskiego policjanta:
Have you seen me?
Hello! My name is Franek. On the 4th of August 2008 I lost somewhere in the Angkor Wat my little teddy bear- Pablo. For last 13 months we have been traveling around the world together. It was a gift from my mother and the only companion I had all that time, through 17 countries. As you can imagine we’re very close. Really. And now he is gone, alone somewhere in the Cambodian ruins. If you find him, please contact me or send it by regular mail. I promise to return all the costs. It’s not worth a lot of money, but it has great sentimental value for me!
My e-mails:
........
My home address in Poland :
.........
more pictures of Pablo: http://picasaweb.google.com/franekp
Thank you for all possible help!
19 komentarzy:
To jest poprostu tragedia, ale tryzmam kciuki, że Pablo się znajdzie się, cały zdrowy i biały. Ale wiesz jeśli Pablo się zakochał to już nic nie poradisz, LOVE is LOVE.
to jest tragedia. r. wallace zadko sie tak smuci
:(((((((((((((
Ryczę.mama
spłakałam się.
Z.
tak mismutno, tak mi żle, tak mi szaro i tak bezpablowo
Czekałem cały czas na happy end...
:(
:(
..... jestem wstrząśniety I ZMIESZANY
;((((((
:(
:((
No coz ,moze Pablo zmeczyl sie tym blyskiem fleszy i strzelil focha?
A teraz obserwuje was z ukrycia i czeka na odpowiedni moment by ponownie sie ujawnić?
Jedno mu trzeba przyznać , jest inspirujacym misiem nawet jak go nie ma .
Przesyłam pozytywne wibracje bo nie wolno sie smucic!
Pati
Ojej, jak mi przykro. Obserwuje Wasza Wyprawe od poczatku, a tu nagle zrobila sie jakas taka Niepelna!
Ale moze Pablo odnalazl Swoje Miejsce w Kambodzy???
Mowilem Ci zebys trzymal go w klatce-tata
to najsmutniejsza z twoich historii, biedny Pablo bez Franka i biedny Franek bez Pabla
mnie też jest smutno,
może jeszcze się znajdzie,
trzymam kciuki,
a może rzeczywiście sam tak wybrał...
Ja nie chce, zeby Pablo zginal!
Juz nie chce ogladac tych zdjec - jest mi smutno, bede plakal!
Marcin
(mamie smutno takze, podwojnie)
jeśli kochasz - pozwól odejść - może ta kabotyńska, jak mi się zawsze wydawało, myśl nada się w tej sytuacji, może o to własnie chodzi, a może Pablo zazdrosny o Karolinę? ech, mężczyźni, z Wami to....,a bez Was to.... ech.
juz wczesniej przeczytalam na bloogu Twojej Mamy,ze Pablo sie zgubil:(( buuuuuu
elwira
Prześlij komentarz