piątek, 18 kwietnia 2008

Puerto Natales

Nastepnego dnia z Benem i Shaunem ( dwoch kanadyjczykow, poznanych jeszcze w Buenos Aires) poszlismy na lodowiec. Lodowiec okazal sie bardzo niepozorny, wiec zdecydowalismy sie pojsc wyzej, do przeleczy, a pozniej do szczytu. Slonce swiecilo, wiatr zimny, ale bylo warto. Szlak, o ile takowy w ogole byl, nie nalezy do najbardziej uczeszczanych. Mimo to, jakies pol godziny za nami ruszyly dwie osoby. Zrobili nam zdjecie na szczycie, na ktorym zreszta kilka minut pozniej sie spotkalismy. Dwoch Polakow...
Dzien pozniej kupowalismy bilety na autobus do Puerto Natales. Shauna zahipnotyzowalo zdjecie samolotu na reklamowce, wiec po kilu minutach siedzenia bez slowa (pani z agencji podrozy byla zdecydowanie zagubiona) zapytal sie ile kosztuje krotki lot. Godzine pozniej siedzielismy w czteroosobowym samolocie z pilotem o niezwykle przyjaznie brzmiacym imieniu Pablo. Latalismy nad parkiem narodowym, miastem i lodka, ktora Martin zwiedzal wlasnie kanal Beagle. Zdjecia w folderze Tierra del Fuego (link w poprzednim wpisie).

Wczoraj wieczorem dojechalismy do Puerto Natales.
Pozyczone:
2 namioty
4 spiwory
4 Karimaty
1 Kuchenka
2 Puszki z gazem
2 Garnki
Kupione
5 czekolad
4 paczki spagetti
8 mini sosow
4 Schabowe
4 Steki
24 Jajka na twardo
Milion puszek tunczyka, itp, itd.
Jutro zaczynamy treking w Torres del Paine. Jesli wszystko pojdzie zgodnie z planem to powinnismy wrocic we wtorek wieczor do Puerto Natales. Tego dnia sa urodziny Shauna, a dzien pozniej o 6.45 wsiadam w autobus do Santiago de Chile. 2 doby, 4 przesiadki.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Sczególnie robi wrażenie lot nad zboczem bez otwartej paralotni - LEWITACJA!!!

Anonimowy pisze...

Franz, bylismy wlasnie na basenie w Ringsend i w recycling center w Irishtown: Top that!;)m&b

Anonimowy pisze...

On tego przez cztery dni jeszcze nie przeczyta-mama

Anonimowy pisze...

Mamus moze i nie przeczyta ale ja go lubie...

Anonimowy pisze...

Czesc Franz, tu Fiedor!

Widze, ze jestes tam, gdzie sie wybieram z klientami w listopadzie. Moze napisz mi jakies fajne kruczki podrozniczo-zwiedzacze. Na maila moglbym Ci napisac szczegoly. Na razie wiadomo: 3 tygodnie, Los Glaciares, Torres del Paine, Ushuaia, konie, fiordy...

Moze masz jakas namierzona dobra agencje, co moglaby pomoc.

Dawaj Czadu!
T

Anonimowy pisze...

Franek taką straszną ochotę dziś miałam, żeby iść z Tobą do kina...
poszłam w końcu sama :(
mógłbyś wrócić zanim wyjadę na Majorkę na zawsze ?
M.J