Jestesmy w Singapurze. Nie spotkalismy niestety slynnego Roberta Kubicy, ktory bedzie sie tu scigal w niedziele. Singapur to ten straszny kraj, w ktorym za wyrzucenie gumy na ulicy placi sie 800 zl, a posiadanie narkotykow karane jest smiercia. Z mojego, bardzo krotkowzrocznegi i selektywnego punktu widzenia ta wyspa jest to nie tyle straszna, co nudna. Centra handlowe, bloki, parki i woda dookola. Slyszalem o tych strasznych karach za wszystko, co tylko mozna sobie wyobrazic, o potwornym, faszystowskim rzadzie. Moze tak jest, ale ja nie widzialem ani duzo policjantow, ani duzo strasznych ogloszen. Glowna roznica miedzy Singapurem i reszta krajow w regionie jest taka, ze jest czysto i wszystko dziala. Co oczywiscie nie wyklucza sie z 'nudno'. Mieszkamy u Jeniffer i Romaina, pary z Couchsurfingu. Sa tu juz od roku i nie moga doczekac sie wyjazdu. Nudno.
My wyjezdzamy za kilka (5) godzin. Karolina przez Paryz do domu, a ja przez Londyn do Dublina.BA12. (myslalem wczesniej, ze zawsze sa 3 albo 4 cyfry). To jeszcze nie powrot do domu, ale powrot do brata i kraju dosc dobrze znanego. Taki powrot stopniowany, zeby nie bylo szoku rzeczywistosciowego.
Sila rzeczy robi sie nostalgicznie, ale poki co tylko troche. Kazdy ma chyba takie swoje momenty w podrozy, w ktorych go "chwyta". Dla mnie to jest samotne czekanie na odlot w odpowiedniej bramce, okolice startu i czasem ladowania (pod warunkiem, ze nie jestem strasznie spiacy). O tym, ze lotniska sa miejscami magicznymi mowilo juz bardzo duzo osob. Ja w zwiazku z tym duzo wiecej nie bede, ale polecam scene na lotnisku w "Dogmie" K. Smitha. No moze troszke napisze.
Taki lot (zwlaszcza samotny) sklania do przemyslen- zaczyna sie od prostego "skad i dokad lece", ale przy odrobinie nastroju i darmowych drinkow latwo przeradza sie w "skad przychodze i dokad podarzam". Co osiagnalem, jaka droge przebylem. Co zapamietam, czy to cos zmieni i takie bzdury. Oczywiscie jest wiele sposobow odwrocenia uwagi od tych strasznych mysli- naduzycie darmowych drinkow, filmy i gry w samolocie, iPody, Gejmboje, Plejstejszony i inne dziwadla. To chyba w ogole taka prawidlowosc- czlowiek potrafi zrobic bardzo duzo, zeby tylko uciec przed mysleniem. Zobaczymy jak mi pojdzie, od tego zalezy poziom nostalgicznosci nastepnego, europejskiego wpisu.
My wyjezdzamy za kilka (5) godzin. Karolina przez Paryz do domu, a ja przez Londyn do Dublina.BA12. (myslalem wczesniej, ze zawsze sa 3 albo 4 cyfry). To jeszcze nie powrot do domu, ale powrot do brata i kraju dosc dobrze znanego. Taki powrot stopniowany, zeby nie bylo szoku rzeczywistosciowego.
Sila rzeczy robi sie nostalgicznie, ale poki co tylko troche. Kazdy ma chyba takie swoje momenty w podrozy, w ktorych go "chwyta". Dla mnie to jest samotne czekanie na odlot w odpowiedniej bramce, okolice startu i czasem ladowania (pod warunkiem, ze nie jestem strasznie spiacy). O tym, ze lotniska sa miejscami magicznymi mowilo juz bardzo duzo osob. Ja w zwiazku z tym duzo wiecej nie bede, ale polecam scene na lotnisku w "Dogmie" K. Smitha. No moze troszke napisze.
Taki lot (zwlaszcza samotny) sklania do przemyslen- zaczyna sie od prostego "skad i dokad lece", ale przy odrobinie nastroju i darmowych drinkow latwo przeradza sie w "skad przychodze i dokad podarzam". Co osiagnalem, jaka droge przebylem. Co zapamietam, czy to cos zmieni i takie bzdury. Oczywiscie jest wiele sposobow odwrocenia uwagi od tych strasznych mysli- naduzycie darmowych drinkow, filmy i gry w samolocie, iPody, Gejmboje, Plejstejszony i inne dziwadla. To chyba w ogole taka prawidlowosc- czlowiek potrafi zrobic bardzo duzo, zeby tylko uciec przed mysleniem. Zobaczymy jak mi pojdzie, od tego zalezy poziom nostalgicznosci nastepnego, europejskiego wpisu.
11 komentarzy:
Panie Franku!Życzę minimalnego "szoku rzeczywistościowego".Proszę troskliwie pielegnować wspomnienia o spotkanych ludziach i miejscach.
Tak, duzo jestem w stanie zrobic zeby za duzo nie zrobic (nie myslec tworczo itd)... straszne ale prawdziwe - stefan nie mogacy sie juz doczekac.
ps ide szukac zelazka.
zdążyć- zdążyć życ jak sie pragnie...
dziecko- nie nadużywaj! Ja jutro zawożę na lotnisko Mateusza, ktory poleci do Ciebie, czyli do siebie.Tata w Egipcie, ja w Ełku, czyli, jak zwykle, rodzina nomadów...caluję i wyczekuję wieści
- ta sama mama
Proszę nie wracać, proszę dalej podróżować i dalej pisać !!!!
wracac wracac i przywiezc powiew dalekiego swiata!
hm.. tak się zastanawiam, czy więcej będzie radości, czy żalu z powrotu? albo w jakiej kolejności przyjdą..
mam nadzieję, że uda się jakoś zobaczyć jak wrócisz.. i posłuchać opowieści ;)
wracać i nową podróż szykować!
pewnie wrocisz na urodziny MU?
to bedzie w tym roku chyba najfajniejszy prezent :-)
Ja tak sobie czytam i czytam i mysle ze do tej Polski to tak naprawde wroci inny Franek. Taki Nowy Franek z Nowym Spojrzeniem na Świat.
I ja licze na spotkanie tego Franka w Lony=dynie ;)
caluje mocno - Pabla tez.
No wreszcie wracasz, no teraz trzeba będzie nadrobić te wszystkie imprezy które ciebie ominęły :) Życze szybkiego i bezbolesnego powrotu.
Prześlij komentarz