czwartek, 29 maja 2008

Bezsennosc w Tokio vs. Swiete jelenie z Nara

(On subway in Tokio)

Every split second someone’s head drops on a fellow commuter, deficit of sleep is a trademark of this city, maybe of the country even.

Bezsennosc w Tokio

Pobudka rano, moze i nawet po wschodzie slonca, ale i tak go nie widac-przysloniete przez otaczajace wiezowce i smog. Winda w dol, gdzie, w tym samym budynku, znajduje sie stacja metra (jednej z trzynastu linii). Do pracy w zatloczonym pociagu-tak, w godzinach szczytu trzeba dopychac ludzi. Mimo olbrzymiego tloku panuje wzgledna cisza, nikt nie rozmawia. Odglosy klawiatury. Maile lub smsy, ale nie rozmowa- takt i kultura. Niektorzy ogladaja filmy na swoich telefonach komorkowych, inni graja w gry lub ucza sie angielskiego. His argument is always based on sound reasoning. Co rusz czyjas glowa opada na wspolpasazera, deficyt snu jest znakiem firmowym tego miasta, a moze i kraju. W biurze dzielnie stawia czola codziennym wyzwaniom, na lunch sushi w podziemiach. A moze w szkole? W tym przypadku nie garnitur ale mundurek, a jak starszy to jakas bardzo zagmatwana kreacja. Paryz czy Nowy York moga sie schowac, Tokyo jest o epoke do przodu. Bedzie oczywiscie skosnooki Sean Paul czy Avril Lavigne, ale to nie sa imitacje, to kreatywna innowacyjnosc, amerykanskie wzorce do Japonskiego kwadratu. Sami mieszkancy chyba rzadko zdaja sobie z tego sprawe, koszulki NYC czy Miami to ciagle podstawa. Po pracy z kolegami do baru. Tu dwie opcje-albo trzeba sie upic jeszcze przed 24, albo zapomniec o powrocie. Kolo polnocy koncza kursowac pociagi, a bez nich w tym miescie nie da sie poruszac. Tylko czy do domu trzeba wracac? Prywatne pokoje karaoke dla kilku/nastu osob, motele na godziny, potencjalnie z dziewczyna poznana w dyskotece/barze lub wybranej z foto menu, tak jak w McDonaldzie. Cafejki internetowe, ale nie takie jak w Polsce. Prywatny pokoj z rozkladanym fotelem i podnozkiem, kapcie, filmy, komiksy, prysznic, darmowa kawa... Wychodzi taniej niz hostel. A jezeli potrzebuje stricte horyzontalnej pozycji do spania moze zawsze zdrzemnac sie w hotelu-kapsule. Maja darmowe budziki na wynajem. Rano kolejny dzien, glowa opada ma wspolpasazerow.
W Tokyo mieszka okolo 15 milionow ludzi, ale to niewazne. Niewazne, bo miedzy Tokyo a Yokohama i innymi miastami roznice sa stricte administracyjne. Pas Taiheiyo/Korytarz Tokaido. 1200km, 83 miliony ludzi. Nie ma slumsow, to nie jest ani troche podobne do Rio czy Sao Paulo. Pociagiem 'podmiejskim' mozna jechac sto kilometrow i nie wyjechac z miasta. Wszystko to dziala niewiarygodnie sprawnie, kazdy drobny szczegol jest przemyslany, a ludzie nie wchodza sobie w droge. Mowi sie z w dalekiej przyszlosci beda takie Megapolis. Tu juz jest Megapolis- 83 miliony niewyspanych ludzi.


Swiete Jelenie z Nara
Nara bylo pierwsza stolica Japoni. W 710 roku cesarzowa postanowila, ze czas skonczyc z ciaglyni przeprowadzkami rzadu i osiedlic sie gdzies na stale. Padlo na Nara. Nara mialo swoje 74 lata (w sensie potocznych pieciu minut). Zostalo po tym mnostwo swiatyn, Buddyjskich, Szinto i innych. Japonczycy nie uwazaja, ze wyznawanie jednej religii jest rownoznaczne z odrzuceniem innych. Typowym dla jednej osoby jest chrzest, malzenstwo i pogrzeb wedlug zupelnie roznych obrzadkow. Nie z powodu jakiejs ewolucji wyznaniowej, religijnosc ma charakter bardziej tradycyjno-filozoficzny. Dawno temu niejaki Takemikazuchi, bog, przybyl do Nara z nieba, na bialym Jeleniu. Z punktu widzenia Jelenia nie mogl zrobic lepiej. Okreslenie 'pieskie zycie' w rzeczywistosci Nara byloby zyciem Jelenim. Taki oto jelen moze hasac po parku, krasc dzieciom chrupki i wylegiwac sie na srodku ulicy- nikt go nie ruszy. Zupelnie jak krowa, z ta tylko roznica, ze jelen.

Do Nara przyjezdza teraz mnostwo wycieczek szkolnych. Nauczyciele opowiadaja im o zamierzchlych czasach, a szczesliwe dzieci karmia swiete jelenie. Dzieci maja tam tez zadania z angielskiego. I tak rozne szkoly pytaja o rozne rzeczy. Dzieci z Tojdzi zapytaja o popularny sport w twoim kraju, dzieci z Osaki o cel wizyty w Japoni, a dzieci z Nagano o slawnych ludzi. (Kubica rzecz jasna, w koncu nawet Bbrazylijscy taksowkarze o nim rozmawiaja). Pozniej jeszcze tylko zdjecie i pamiatkowy labadek origami laduje do kieszonki w ramach podziekowania.
Z Nara godzina drogi do Kyoto, tam tez pod koniec osmego wieku przeniosla sie stolica. (prawdopodobnie im zajelo to ponad godzine). 1,5 miliona ludzi, ponad 1700 swiatyn, piekne ogrody, pociag-pocisk i amerykanskie fast foody. Wszystko to jakims cudem funkcjonuje harmonijnie, latwo znalezc miejsca, w ktorych spiewu ptakow nie zaglusza nic, a otacza nas tylko zielen. Kyoto bylo jednym z nielicznych japonskich miast , ktorego US and A nie zbombardowalo podczas Drugiej Wojny Swiatowej. Sporo budowli stojacych tu dzisiaj powstalo zanim ktokolwiek pomyslal o chrzczeniu Polski.
Z Kyoto w XIX wieku Stolica przeniosla sie (na bardzo krotko) do Kamakury. W Kamakurze spedzilem bardzo malo czasu. Mozna tu spotkac Wielkiego Budde (mial swoja swiatynie do 1495 roku, kiedy to zniczczylo ja Tsunami. Od tego czasu mieszka na swierzym powietrzu). Oprocz Buddy sa tez japonscy surferzy i sokoly, ktore tymze surferom (i innym rownierz, bez sportowej dyskryminacji) zjadaja wszelkie mozliwe jedzenie. Widzialem na wlasne oczy takiego sokola spadajacego z nieba na czyjes frytki z McDonalda. Mozna sie przestraszyc, sfotografowac niestety trudno.
Kamakura jest godzine drogi od Tokio (gdzie, jak sie pewnie domyslamy, stolica przeniosla sie i jest do dzisiaj). To taka enklawa spokoju, morze wciaz pozostaje niezabudowane.

W tydzien zwiedzilem cztery historyczne stolice Japoni. Zdalem sobie z tego sprawe dopiero dzis, nie mialem az tak historycznego zaciecia nawigacyjnego. W tym tekscie staralem sie przedstawic dwie twarze Japonii. Nie nalezy jednak traktowac ich jako cos rozlacznego. To wszystko, XXI wiek funkcjonuje rownoczesnie z tradycja i antyczna filozofia, z cesarskich ogrodow widac drapacze chmur. Japonia nie jest Ameryka w krzywym zwierciadle, ma swoj wlasny i niesamowity charakter. Trudny do zrozumienia, ale przejawiajacy sie na kazdym kroku.
Wczoraj spalem w nocnym autobusie (bardzo waskie siedzenia), dzis widzialem pomnik Godzilli, teraz ide spac na fotelu w kawiarni internetowej. Prowadzac zdrowy, normalny tryb zycia nie trudno wychwycic atmosfere tego miasta. Pobudka 5 rano (za 4 i pol godziny), 9.50 samolot do Szanghaju, tam mam nadzieje sie wyspac.

Zdjecia

10 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Warto było czekać... zdjecia bajeczne.
Dziękuję zwłaszcza za ptaki... i licealistki !!!!

A ja widziałem jak wróbel zaatakował ŚWIEŻE frytki jednej dziewczynki na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Jerozolimskich.

Anonimowy pisze...

Świetne zdjęcia, niesamowite to miejsce, wspaniale że możesz to zobaczyć. Dzięki że pamiętałeś o kocie:)
A zdanie:"To taka enklawa spokoju, morze wciaz pozostaje niezabudowane." chyba na długo pozostanie moim ulubionym z Twojego bloga:)))
A u nas akacje wybuchły,pachną i wyglądają upajająco. I nawet ciepło.
Pozdrowienia-Scoiatolo

Anonimowy pisze...

Panie lekkie pioro... edukujesz nas i otwierasz oczy...r.wallace z malzonka.

Anonimowy pisze...

warsaw przed sesją też mało sleeps

pozdrawiam i potwierdzam, że lekkie

Anonimowy pisze...

nie dosc, ze malo sleeps, to jeszcze w jakze nieprzyjemny sposob. a przy pierwszym akapicie mialam gesia skorke (znaczy, ze lekkie, acz wyraziste).

big hug for big Franek in japan:)

Anonimowy pisze...

a może te sokoły dodają Ci przy pisaniu skrzydeł, to znaczy piór...
mogłyby Cię te skrzydła/pióra jakos szybciej do Polski przyfrunąć

Anonimowy pisze...

Dziecko kochane-a w domu szerokie łózko, poduszka,tygrys u wezgłowia...ale juz tylko trzy miesiące do Ciebie...mama
coraz ciekawiej piszesz i fotografujesz.

Anonimowy pisze...

boze Franus,jaki z ciebie chlopaczek na tych zdjeciach..;)

Anonimowy pisze...

Przybliżasz mi Japonie,b.ładnie napisane.Tata

Anonimowy pisze...

na tej laweczce to jak w Podrozach Guliwera;));poza tym bardzo jeleniogorsko i tylko....... kot jak czlowiek;)))
elwira